Reklama

PO murem za Nowakiem. "Jest w trudnej sytuacji"

Posłowie Platformy Obywatelskiej bronią decyzji byłego ministra, który nie zamierza już odchodzić z Sejmu. - Nagonka na niego jest przesadzona - podkreśla Paweł Graś.

Publikacja: 08.10.2014 10:42

Sławomir Nowak

Sławomir Nowak

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Były minister transportu kilka miesięcy temu na łamach "Newsweeka" zapowiadał swój rozbrat z polityką. Obiecywał, że w ciągu kilku tygodni zrzeknie się mandatu i zniknie z życia publicznego. - Tak złożę mandat. W ciągu kilku tygodni. Żeby być posłem trzeba, mieć zaufanie publiczne. Ja tego zaufania nie mam. (...) Więc uważam, że jestem to też winny wyborcom - mówił wtedy. Czas mijał, a bohater afer zegarkowej i taśmowej swojej obietnicy nie spełniał. Ostatecznie w czerwcu, czyli na początku afery taśmowej, Nowak odszedł z Platformy Obywatelskiej, pozostał jednak posłem i członkiem klubu PO w Sejmie. Dziś sam już mówi otwarcie, że raczej się to nie zmieni.

Po długim okresie milczenia w tej sprawie, do wypowiedzi na temat swoich deklaracji sprowokował go dziennikarz "Polityki Insight". "Ponawiam pytanie - jak to się stało, że Pan - który mówił, że Pana zbroją jest prawda - wciąż nie złożył mandatu?" - napisał do byłego ministra na Twitterze. "Prawda jest obiektywna - tu się nic nie zmienia, a decyzja o mandacie subiektywna - moja i tylko moja - jako taka może się zmieniać" - odpowiedział Nowak.

Ta deklaracja była potwierdzeniem wielu wcześniejszych doniesień o prawdopodobnym powrocie byłego ministra do aktywnego życia politycznego.

Dziś, zmiany jego decyzji o odejściu bronią inni politycy PO.

- Nowak jest w trudnej sytuacji. Nagonka na niego jest przesadzona. Zapłacił wysoką cenę - mówi w TVN 24 sekretarz generalny partii Paweł Graś. - Nagonka, która na niego trwa w zwiazku z wypowiedzia, że zrezygnuje z mandatu jest zupełnie niepotrzebna - podkreślał.

Reklama
Reklama

Za Nowakiem wstawia się także szef klubu PO, w którym wciąż zasiada Nowak. - Powiem tak - jest dzisiaj indywidualnym posłem. Jest osobą, która złożyła pewną deklarację - mówi w RMF FM Rafał Grupiński. Dopytywany, czy tą deklaracją była obietnica złożenia mandatu, potwierdza i przyznaje, że na razie tej decyzji nie wykonuje, którą zapowiadał. - I to jest fakt - zaznacza.

Zaraz jednak dodaje, podobnie jak Graś, że Nowak "jest w tej chwili w wystarczająco trudnej sytuacji osobistej". - Nie widzę powodów, żeby tutaj wywierać na niego jakąś dodatkową presję - podkreśla i dodaje, że to są jego indywidualne decyzje. - Mandat powierzyli mu wyborcy - przypomina.

Grupiński apeluje także, by nie osądzać przedwcześnie byłego ministra transportu. - Niezależnie od rzeczywiście bardzo głośnych medialnie opisów tego, co działo się wokół posła Nowaka, jest jednak zasada domniemania niewinności. Nie jesteśmy tymi, którzy powinni skazywać ludzi przed rozstrzygnięciami sądu - poucza.

Na koniec, pytany czy w takim razie nie będzie przekonywał Nowaka do oddania mandatu, potwierdza. - Jest to dzisiaj indywidualna sprawa pana posła Nowaka - kwituje Grupiński.

Sławomir Nowak stał się negatywnym bohaterem afery zegarkowej po tym, jak nie ujawnił w swoim oświadczeniu majątkowym zegarka wartego ponad 10 tys. zł. W tej sprawie prokuratura wszczęła śledztwo, a przed sądem toczy się obecnie proces. Konsekwencją, była utrata stanowiska ministra transportu przez Nowaka.

W czerwcu zaś, tygodnik "Wprost" upublicznił stenogram z nagrania rozmowy Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony: "Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli krossować tego z moim rachunkiem. Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej". Po upublicznieniu tych taśm, ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział, że dopóki będzie szefem PO, nie będzie współpracował z Nowakiem.

Były minister transportu kilka miesięcy temu na łamach "Newsweeka" zapowiadał swój rozbrat z polityką. Obiecywał, że w ciągu kilku tygodni zrzeknie się mandatu i zniknie z życia publicznego. - Tak złożę mandat. W ciągu kilku tygodni. Żeby być posłem trzeba, mieć zaufanie publiczne. Ja tego zaufania nie mam. (...) Więc uważam, że jestem to też winny wyborcom - mówił wtedy. Czas mijał, a bohater afer zegarkowej i taśmowej swojej obietnicy nie spełniał. Ostatecznie w czerwcu, czyli na początku afery taśmowej, Nowak odszedł z Platformy Obywatelskiej, pozostał jednak posłem i członkiem klubu PO w Sejmie. Dziś sam już mówi otwarcie, że raczej się to nie zmieni.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Karol Nawrocki powołał swoich doradców. Na liście m.in. prof. Nowak i Beata Kempa
Polityka
Spotkanie w Białym Domu bez Polski. PiS: W USA nie chcą Donalda Tuska. PO: Karol Nawrocki oblał test
Polityka
Nowy sondaż partyjny. PiS zyskuje dzięki Karolowi Nawrockiemu?
Polityka
Wojciech Konończuk: Donald Trump popełnia błąd, przyjmując, że Władimirowi Putinowi chodzi wyłącznie o terytorium Ukrainy
Reklama
Reklama