Trudna sytuacja PO w sprawie rządowego projektu regulującego in vitro. Z naszych informacji wynika, że rządzący próbują wyhamować sejmowej prace w tej sprawie, ale może im się to nie udać, bo przewodniczącym komisji zdrowia jest poseł PiS Tomasz Latos.
- Co chwila przychodzą do mnie posłowie PO i pytają, czy odwołam komisję zaplanowaną na 18, ale ja nie mam zamiaru tego zrobić. O zdjęcie tego tematu z obrad musi wnioskować PO - relacjonował Latos w rozmowie z nami.
Dziś na sali sejmowej odbyło się jego drugie czytanie. Komisja musi dziś zająć się zgłoszonymi poprawkami, bo jutro projekt został poddany pod głosowanie. PO zależy, by tak się nie stało, ale nie chce, by stało się to na jej wniosek.
- Zdziwiłem się, gdy okazało się, że komisja jednak będzie. Byłem przekonany, że PO zdecyduje się go odwołać. Zobaczymy, czy zgodnie z planem będzie on jutro głosowany - mówi nam jeden z polityków prawicy.
Według planu otoczenia premier Ewy Kopacz sprzeciw PiS wobec in vitro mógłby posłużyć w kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Jednak w obliczu chaosu w partii rządzącej, istnieje ryzyko buntu konserwatywnego skrzydła PO.