Od kilku tygodni strukturami ruchu w każdym z szesnastu województw zarządzają pełnomocnicy wyznaczeni przez lidera. W Warszawie jest to Stanisław Tyszka, dotąd działacz Polski Razem. Wczoraj na cotygodniowym spotkaniu mazowieckiej organizacji, doszło do przegłosowania wotum nieufności dla niego.
- Paweł powiedział nam, że jeśli nie będziemy dogadywać się z pełnomocnikiem, to możemy ich odwołać. Stąd wysłaliśmy do niego stanowisko w tej sprawie. Czekamy na jego stanowisko - mówi jeden z działaczy, którzy przyłączyli się do buntu.
Tyszka opuścił spotkanie wraz z kilkunastoma osobami ze środowiska Republikanów i KoLibra, a na sali zostało kilkadziesiąt osób. Zadzwoniliśmy do Tyszki, ale nie chciał o tym rozmawiać. Odesłał nas do Miłosza Lodowskiego. Prywatnie to jego przyjaciel, pełni jednak ważną rolę w otoczeniu Kukiza, jest rzecznikiem organizacji.
- To uzurpatorzy, którzy podszywają się pod ruch. Lideruje im były działacz LPR. Nie chcemy takich postaci - mówi. Na początku rozmowy przekonuje, że żadnego odwołania Tyszki nie było. Potem stwierdza, że decyzja nie jest wiążąca. - Paweł mówił, że jeżeli dochodzi do rozbieżności, powinno odbyć się spotkanie, na którym będą wyjaśnione. A doszło do awantur - wskazuje.
Dopytywany, czy ruch sobie poradzi bez kilkudziesięciu osób, które najaktywniej angażowały się w jego działania w regionie, odpiera: - A sądzi pan, że te kilkadziesiąt osób to jedyne, które wspierają nas na Mazowszu?