W poniedziałek wieczorem z białoruskiego więzienia zostali zwolnieni Maksim Piakarski oraz Wadzim Żaromski, którzy wraz z trzema innymi opozycjonistami zostali niedawno oskarżeni o „niszczenie mienia publicznego". Według białoruskiego prawa groziło im za to nawet do sześciu lat więzienia. Wszystko dlatego, że na początku sierpnia narysowali oni na jednym z mińskich murów, niedaleko jednostki wojskowej, opozycyjne graffiti o treści „Białoruś ma być białoruska" oraz „Rewolucja świadomości". Oskarżono ich również o to, że zarysowali billboard propagujący służbę w białoruskiej milicji. Do ich brutalnego zatrzymania i przeszukania mieszkań doszło 11 sierpnia. Wtedy jeden z zatrzymanych ze złamanym obojczykiem trafił do szpitala.
Białoruskie centrum praw człowieka „Wiasna", na czele którego stoi znany działacz społeczny Aleś Bialacki, od samego początku domagało się uwolnienia graficiarzy. Tydzień temu prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko podjął decyzję o ułaskawieniu i zwolnieniu z więzień Mikołaja Dziadka, Ihara Aliniewicza, Mikałaja Statkiewicza, Jauhiena Waśkowicza, Arcioma Prakapienkę, Jurija Rubcoua. Po uwolnieniu graficiarzy obrońcy praw człowieka potwierdzają, że na Białorusi nie ma już więźniów politycznych. Jak zauważa białoruska niezależna gazeta "Nasza Niwa", ostatnio taka sytuacja miała miejsce w 2008 roku.
11 października na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Po raz piąty wystartuje w nich rządzący od ponad dwóch dekad Aleksandr Łukaszenko. Jako pierwszy złożył on dokumenty do Centralnej Komisji Wyborczej i oświadczył, że jego kandydaturę poparło ponad 1,7 mln Białorusinów. Białoruscy analitycy wskazują, że uwalniając więźniów politycznych Aleksandr Łukaszenko chce poprawić swoje stosunki z Zachodem.