Reklama

Czy w Berlinie stanie pomnik polskich ofiar? W otoczeniu nowego kanclerza są tego zwolennicy

– Chadecy popierają budowę Domu Polsko-Niemieckiego. Warto zauważyć, że w otoczeniu Friedricha Merza są politycy, którzy chcą rozdzielenia tej inwestycji od pomnika. Jest to zgodne z polskimi oczekiwaniami i otwiera drogę do porozumienia – uważa dr Anna Kwiatkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Publikacja: 25.02.2025 05:31

Początkowo jako miejsce upamiętnienia polskich ofiar wojny proponowano teren w pobliżu ruin dworca A

Początkowo jako miejsce upamiętnienia polskich ofiar wojny proponowano teren w pobliżu ruin dworca Anhalter Bahnhof (na zdjęciu)

Foto: PAP/EPA/HAYOUNG JEON

Wybory parlamentarne w Niemczech wygrała koalicja CDU/CSU, która zdobyła 208 mandatów. Drugie miejsca zajęła AfD, a tym samym wprowadzi do Bundestagu 152 posłów. Podczas gdy Alternatywa dla Niemiec osiągnęła najlepszy wynik w swojej 12-letniej historii, SPD nie miała tak niskich notowań od 1945 roku – ze 120 mandatami partia Olafa Scholza uplasowała się na trzeciej pozycji. Kandydatem na kanclerza jest lider CDU/CSU – Friedrich Merz, który, wykluczając koalicję z AfD, stworzy rząd z SPD. 

Zarówno w Warszawie, jak i w Berlinie – informuje w Onecie Witold Jurasz – przyjęto założenie, że po wyborach nastąpi reset w stosunkach polsko-niemieckich. Przedmiotem sporu pozostaje pomnik, który ma upamiętnić Polaków zamordowanych przez Niemców podczas II wojny światowej. Choć minęły dwie dekady –  jego pomysłodawcą był Władysław Bartoszewski – projekt wciąż nie doczekał się realizacji. Czy zmiana na stanowisku kanclerza to szansa na nowe otwarcie w tej sprawie? 

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Niemcy postawili na Merza, ukarali rządzącą SPD. AfD można dalej izolować

MSZ: Jest nadzieja, poczekajmy

 – Poczekajmy, aż powstanie nowy rząd. To prawda, że wynik wyborów w Niemczech budzi nadzieję, ponieważ przyszły kanclerz jest przyjazny Polsce i ma bardzo dobre relacje z premierem Donaldem Tuskiem – mówi „Rzeczpospolitej” wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna (Lewica). Czy temat pomnika w Berlinie znajduje swoje miejsce w polskiej agendzie spraw do załatwienia? – Jest wiele tematów, które musimy podjąć – nie tylko bilateralnych, ale również globalnych. To może być jeden z poruszanych wątków. Na pewno musimy wpierw zobaczyć, kto stanie na czele  niemieckiego MSZ – odpowiada minister. 

Na zmianę w Berlinie reaguje również prawica, choć nie zaczynając od tematu pomnika: „Kanclerz Scholz i jego antyreparacyjna koalicja znikają w politycznym niebycie. Z nowym rządem w Berlinie i powrotem Donalda Trumpa nadchodzi moment na polską ofensywę w sprawie reparacji wojennych za II wojnę światową” – napisał na platformie X Arkadiusz Mularczyk, PiS. 

Reklama
Reklama

„Byłoby dobrze dla niemieckiego społeczeństwa i demokracji, aby sami Niemcy rozwiązali ten problem”

Za powstaniem „miejsca pamięci i spotkań w celu oddania sprawiedliwości charakterowi niemiecko polskiej-historii oraz przyczynienia się do pogłębienia szczególnych stosunków dwustronnych” Bundestag opowiedział się już pięć lat temu. Koncepcja zakłada pomnik (dziś częściej określany jako „miejsce pamięci” lub „element artystyczny”), muzeum z wystawą stałą i ekspozycjami czasowymi (Dom Polsko-Niemiecki), a także projekty edukacyjne. Odpowiadają za to dwie instytucje: Fundacja Pomnika Pomordowanych Żydów Europy i Niemiecki Instytut Spraw Polskich. Pod uwagę brane są dwie lokalizacje – była Opera Krolla i Anhalter Banhof, przy czym żadna z nich nie jest pewna. Emocje budzi m.in. powiązanie pomnika z wymagającą większych nakładów finansowych przestrzenią wystawienniczą, przez co do dziś monument nie stanął. W raporcie dr Anny Kwiatkowskiej i Kamila Frymarka z Ośrodka Studiów Wschodnich z 2024 roku („Niemiecki dom. Kontrowersje wokół upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej”) mowa jest wręcz o „stałym braku zainteresowania przedsięwzięciem ze strony najważniejszych polityków i opinii publicznej (poza pojedynczymi dziennikarzami”. Czy ma to szansę się zmienić wraz z powstaniem w Berlinie nowego rządu? 

Czytaj więcej

Estera Flieger: Niemcy nie rozliczyli się z historią. W Berlinie musi stanąć pomnik polskich ofiar

– Chadecy popierają budowę Domu Polsko-Niemieckiego. Warto zauważyć, że w otoczeniu Friedricha Merza są politycy, którzy chcą rozdzielenia tej inwestycji od pomnika. Czyli chodzi o to, aby miejsce pamięci powstało niezależnie od tego, kiedy otwarte zostanie centrum wystawiennicze. Jest to zgodne z polskimi oczekiwaniami i otwiera drogę do porozumienia. Przyszły kanclerz od jakiegoś czasu prowadzi w kierunku Polski „ofensywę wdzięku” – z innych, a więc niehistorycznych przyczyn, niemniej jednak warto to wykorzystać – mówi „Rzeczpospolitej” dr Anna Kwiatkowska, z Ośrodka Studiów Wschodnich i współautorka podcastu „Niemcy w ruinie?”. – Byłoby dobrze dla niemieckiego społeczeństwa i demokracji, aby sami Niemcy rozwiązali ten problem. Polska zaś powinna ich do tego za kulisami zachęcać, powierzając to zadanie niekoniecznie pierwszoplanowym aktorom politycznym – dodaje ekspertka. 

„AfD popierają wyborcy, którzy nie chcą słyszeć o żadnych roszczeniach finansowych, a nawet uważają, że Niemcy powinni ostrzej reagować”

Innym wyzwaniem, z jakim będzie musiała zmierzyć się Polska, może okazać się liczna reprezentacja radykalnie prawicowej AfD w Bundestagu. Partię wspiera Elon Musk, który zachęcał jej członków do dumy z przeszłości i zerwania z poczuciem winy. W istocie, Alternatywa dla Niemiec prezentuje rewizjonistyczną narrację historyczną – chociażby na temat przyczyn wybuchu II wojny światowej. Otwarcie sprzeciwia się postulatowi wypłacenia Polsce reparacji, a w 2020 roku – inaczej niż CDU/CSU, SPD, FDP i Zieloni – głosowała przeciw polskiemu pomnikowi. Jej honorowy przewodniczący Aleksander Gauland zasłynął z kolei wystąpieniem, podczas którego rządy Adolfa Hitlera określił „ptasią kupą” na tysiącletniej historii Niemiec (wcześniej wyrażał podziw dla niemieckich żołnierzy walczących na frontach tak I, jak i II wojny światowej).

Czytaj więcej

AfD chce uwolnić Niemców od poczucia winy. W tym celu sięga po dawne mity
Reklama
Reklama

– AfD jest głosem osób, które nie zgadzają się na politykę pamięci uświadamiającą winę Niemiec. Popierają ją wyborcy, którzy nie chcą słyszeć o żadnych roszczeniach finansowych, a nawet uważają, że Niemcy powinni ostrzej reagować, kiedy takie postulaty są podnoszone – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Patrycja Tepper, analityk w Instytucie Zachodnim.

Zdaniem ekspertki, rekordowy wynik wzmacnia Alternatywę dla Niemiec, jednocześnie otwarte pozostaje pytanie o to, którą drogą pójdzie ugrupowanie: – Do Bundestagu weszło więcej posłów AfD. A oprócz tego, zwiększy się budżet partii. Zarazem, aby zbudować zdolności koalicyjne, AfD może zdecydować, że ukryje radykalny przekaz. Dużo zależy od tego, czy na partię wpłynie skrzydło radykalne, czy umiarkowane. 

Czy istnieje ryzyko, iż w obszarze polityki historycznej radykalna prawica będzie wywierać presję na koalicję rządzącą? Zdaniem Patrycji Tepper nieoczekiwanie może się okazać to konstruktywne:  – Jeśli AfD dalej będzie negować winę Niemiec, być może zmotywuje partie środka, zwłaszcza SPD, aby zajęły inne stanowisko i np. położyły akcent na rzetelną edukację historyczną. Zakładam, że inne ugrupowania dostrzegą, iż nie warto zamiatać trudnych spraw pod dywan, bo radykałowie wyłącznie na tym zyskują. 

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jarosław Kaczyński: PiS przygotował projekt zmian w ochronie zdrowia
Polityka
Rzecznik rządu: PiS z Konfederacją i Braunem u władzy to najgorszy scenariusz dla Polski
Polityka
Co musi poprawić Donald Tusk? O to zapytano wyborców różnych partii
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Święta u polityków. Pałac bez Chanuki, Sejm bez szopki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama