Anna Maria Żukowska, szefowa Klubu Lewicy, zapytana została w programie Joanny Ćwiek o decyzję premiera Donalda Tuska o złożeniu kontrasygnaty (podpisu) pod decyzją prezydenta o wyznaczeniu Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego Zgromadzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Kontrasygnata premiera umożliwiła wyznaczenie Wesołowskiego, który jest tzw. neosędzią, na przewodniczącego zgromadzenia, które ma dokonać wyboru prezesa Izby Cywilnej SN. Decyzja Tuska wywołała niezadowolenie części środowisk sędziowskich, krytycznych wobec reformy wymiaru sprawiedliwości przeprowadzonej przez PiS.
Anna Maria Żukowska o decyzji Donalda Tuska ws. neosędziego: Ten precedens będzie tworzył kolejne problemy w wymiarze sprawiedliwości
- Nie za bardzo wierzę, że to był ludzki błąd, szczególnie, że znam pana ministra (Macieja) Berka. To jest bardzo odpowiedzialna i oddana walce o przywracanie praworządności osoba. Trudno mi to sobie wyobrazić. Nie wiem, co się stało. Wolałabym usłyszeć – jako obywatelka Polski – inny komunikat niż ten, że w takich sprawach się nie czyta tego, co się podpisuje. To zdumiało bardzo wiele osób – powiedziała Anna Maria Żukowska. - Ta decyzja zbulwersowała i środowisko sędziowskie, i osoby, które tworzyły łańcuchy światła w obronie wolnych sądów, kiedy rządziło PiS. Wszystkich tych, którzy mają w sercu wolę przywrócenia prawdziwych rządów prawa w wymiarze sprawiedliwości. To było niezrozumiałe. A – co jest najgorsze w tej sytuacji – tego się nie da odkręcić. Ten podpis legalizuje nielegalnego neosędziego w Sądzie Najwyższym. To jest precedens, który przez stronę PiS i neosędziów będzie wykorzystywany do argumentowania – „dlaczego chcecie weryfikować neosędziów, przecież pan Wesołowski został uznany przez premiera Donalda Tuska”. Ten precedens będzie tworzył kolejne problemy w wymiarze sprawiedliwości. To kolejny krok, który jest błędny. Nie wiem, dlaczego do tej decyzji nie została przywiązana odpowiednia waga. Jeżeli ona rzeczywiście wiąże się z czymś innym, to teoretycznie mogę to zrozumieć, bo są różne rzeczy w państwie, które są ważne. Ale lepiej by było usłyszeć taki komunikat niż ten, że ktoś czegoś nie dopilnował - dodała szefowa Klubu Lewicy.
Czy w związku z tą sprawą ktoś powinien stracić stanowisko? - Ostatnio mieliśmy bardzo nieprzyjemną sytuację związaną z ministrem z ramienia Lewicy, panem Ciążyńskim. Popełnił błąd i natychmiast podał się do dymisji. Jeśli ktoś i w tej sytuacji popełnił błąd, to myślę, że reakcja powinna być dokładnie taka sama. Jeżeli sam pan premier przyznał, że błędy się zdarzają, ale trzeba za nie ponosić odpowiedzialność polityczną, to chciałabym zobaczyć, gdzie jest w tym momencie odpowiedzialność polityczna i czyja ona jest - stwierdziła Żukowska. - Ja sobie głęboko w sercu nie życzę dymisji pana Berka, bo w dużej mierze na nim stoi KPRM i wszystkie ustawy, które są przygotowywane, w tym między innymi ustawy dotyczące przywracania praworządności. On ma pełną wiedzę w tej sprawie i porusza się w tej tematyce bardzo swobodnie. Natomiast nie może być podwójnych standardów, jak jest jakiś błąd, to musi być reakcja. To jest poważny błąd, którego się nie da odkręcić. A co by było, gdyby pan premier miał guzik atomowy, jak prezydent USA? W pewnych sytuacjach i instytucjach takie błędy nie mają prawa się wydarzyć - zaznaczyła polityk. - To, że premier mówi, że nie wie, co podpisuje, nie brzmi dobrze. Myślę, że to nie był przygotowany profesjonalnie komunikat. Można było inaczej przedstawić tę sytuację - dodała.
Czytaj więcej
Będziemy budować to, co jest potrzebne ze względu na bezpieczeństwo Polski, to bezpośrednie i energetyczne - mówił na konferencji prasowej po środowym posiedzeniu rządu Donald Tusk. Premier odniósł się też do krytyki, jaka spadła na niego ze strony środowisk sędziowskich za kontrasygnatę pod decyzją prezydenta Andrzeja Dudy ws. neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego.
Anna Maria Żukowska: Projekt ustawy budżetowej na 2025 rok? Lewica nie do końca jest zadowolona
Anna Maria Żukowska podczas rozmowy odniosła się także do tego, że na środowym posiedzeniu rząd przyjął projekt ustawy budżetowej na 2025 rok. Jak ocenia go Lewica? - Jeszcze nie do końca jesteśmy zadowoleni, ale negocjacje będą trwały do końca września – to jest projekt budżetu, a nie wyjściowy dokument. Są przyjęte kluczowe rzeczy, ale one nie spełniają do końca naszych zapotrzebowań i założeń. Obiecywano m.in. pięć miliardów złotych na mieszkalnictwo komunalne, a teraz jest 4,3 mld w tym budżecie na wszystko – na wszystkie rodzaje wsparcia mieszkalnictwa, a nie tylko na ten jeden. Będziemy walczyć o więcej. Nie będziemy mieć więcej dzieci w Polsce, nie będzie się rodziło więcej dzieci, bo ludzie muszą mieć gdzie zakładać te rodziny - powiedziała szefowa Klubu Lewicy.