Jak informuje TVN24, Beata Matyskiel znalazła się w drugiej turze wyborów z wieloletnim wójtem Mirosławem Lechem. Ostatecznie Lech dostał 732 głosy, Matyskiel – 731. Kobieta złożyła więc protest, w którym podnosiła, że do spisu wyborców wpisywane były osoby, które nie mieszkają na stałe na terenie gminy. Teraz druga tura wyborów ma być powtórzona. Wyrok nie jest prawomocny.
Na listę głosujących wpisano osoby nieuprawnione do głosowania
Składając do sądu swój protest nie jako kandydatka, a jako wyborca, Matyskiel wnosiła o ponowne przeliczenie głosów, stwierdzenie wygaśnięcia mandatu wójta gminy i o ponowne wybory.
Twierdziła, że między pierwszą a drugą turą głosowania wpisano na listę głosujących osoby nieuprawnione do głosowania, które nie mieszkają na stałe na terenie gminy Korycin.
Czytaj więcej
W II turze wyborów samorządowych swojego wójta wybierali mieszkańcy gminy Korycin. O wyniku głosowania zdecydował jeden głos.
Podniosła też kwestię naruszenia Kodeksu wyborczego. Chodziło o dopuszczenie do głosowania pełnomocnika, który nie posiada stosownego pełnomocnictwa. Według Kodeksu wyborczego, do każdej tury wyborów wójta konieczne jest oddzielne pełnomocnictwo, by zagłosować na daną osobę. Skarżąca podnosiła w proteście, że w kilku przypadkach pełnomocnictwa były udzielane przed pierwszą turą, ale wykorzystywane też w drugiej, co było niezgodne z prawem.