Halicki zarzucał PiS-owi, że ten buduje system "pełnego politycznego nadzoru nad prokuraturą", która będzie "ręcznie sterowana". - Nie nazwę tego PRL-bis, ale to jest taki PRL-PiS - ironizował polityk. Z opinią tą zgodziła się Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej, zdaniem której Ziobro jako minister i prokurator generalny stanie się najpotężniejszą osobą w rządzie i będzie "sterował armią upolitycznionych prokuratorów".

Tymczasem wiceszef MON Bartosz Kownacki przypomniał, że PiS zrealizował jedynie swoją obietnicę wyborczą, ponieważ partia ta już w czasie kampanii wyborczej zapowiadała likwidację Prokuratury Generalnej i połączenie funkcji prokuratora generalnego z ministrem sprawiedliwości. Kownacki dodał, że szefem rządu - a więc również najsilniejszym politykiem w nim - jest Beata Szydło, a Ziobro wciąż będzie jej podlegał.

Reformy, której dokonał PiS, bronił też Kornel Morawiecki z klubu Kukiz'15, który stwierdził, że najważniejsza jest "praktyka działania prokuratorów". I przypomniał, że "społeczeństwo polskie przez ostatnie dwadzieścia parę lat zostało zawiedzione całym wymiarem sprawiedliwości". - To jest powszechne odczucie, że sądy są silne wobec słabych i bezradnych, a słabe i bezradne wobec pieniądza, wobec siły, wobec układu - dodał.