Prezydent Andrzej Duda objął patronat nad marszem ONR upamiętniającym żołnierzy wyklętych, który ma odbyć się 27 lutego. Na reklamujących go plakatach znalazł się między innymi Romuald Rajs "Bury". Według IPN współodpowiedzialny za zbrodnie ludobójstwa.
Polityk Platformy Obywatelskiej odniósł się do tej sytuacji i powiedział, że jego zdaniem objęcie prezydenckim patronatem tego wydarzenia jest to co najmniej dziwne. - Pan prezydent ma problem. Dlaczego? Po pierwsze obóz narodowo-radykalny, tak zwany ONR, to jest organizacja, która nie powinna się cieszyć żadną szczególną sympatią kancelarii prezydenta, kancelarii głowy państwa. Po drugie przypomnę, że nawet w Polsce przedwojennej, w której ONR był bardzo aktywny i w którym były mocne chociażby akcenty w życiu społecznym antysemickie, czy nawet profaszystowska, chociaż bardziej w wydaniu włoskim niż niemieckim, to ONR tylko przez trzy miesiące był legalną organizacją, został prawie natychmiast zdelegalizowany i do 39 r. do końca niepodległości był organizacją nielegalną. A w Polsce nie dość, że działa legalnie, to jeszcze otrzymuje patronat, obecnie, współcześnie jeszcze otrzymuje patronat od prezydenta, to bardzo dziwne - mówił Grupiński.
Grupiński przypomniał, że oddział „Burego” wymordował blisko 80 cywilów pochodzenia białoruskiego. – To byli mieszkańcy wsi, w tym dzieci. To stwierdził Instytut Pamięci Narodowej, a nie wymysł publicystów „Gazety Wyborczej”, tak żeby uspokoić niektórych – ironizował Grupiński.