Przekonać Amerykę Łacińską, że Rosja to imperium kolonialne

Spór o Rosję i kolonialną przeszłość rozgrzał uczestników szczytu przywódców UE i państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAC).

Aktualizacja: 20.07.2023 20:50 Publikacja: 19.07.2023 03:00

Premier Mateusz Morawiecki we wtorek w Brukseli

Premier Mateusz Morawiecki we wtorek w Brukseli

Foto: AFP

To pierwszy szczyt UE-CELAC od ośmiu lat. Europa na kilka lat zapomniała o Ameryce Łacińskiej, co tylko częściowo można wytłumaczyć pandemią koronawirusa, która w praktyce zamroziła wielkie międzynarodowe zgromadzenia na dwa, trzy lata. UE miała po prostu ważniejsze sprawy na głowie, a o wielkim kontynencie przypomniała sobie w kontekście wojny w Ukrainie i rosnącej asertywności Chin.

– My, Europejczycy, byliśmy aroganccy – przyznał Mark Rutte, premier Holandii. UE zrozumiała swój błąd i w Brukseli spotkało się na dwudniowym szczycie ponad 50 przywódców państw UE oraz Ameryki Łacińskiej i Karaibów.

Czytaj więcej

Ameryka Łacińska rusza na północ. Wygasł paragraf 42

O ile UE jest – względnie do innych regionów świata – spójnym organizmem, to CELAC gromadzi państwa o często odmiennej polityce. Unia potrzebuje tego regionu, żeby budować światowa presję na Rosję. Pewne sukcesy osiąga – coraz mniej mówi się już o tym, że to unijne sankcje prowadzą do kryzysu żywnościowego w krajach rozwijających się czy że to NATO napadło na Rosję. Ale wciąż daleko jest od wspólnego jednoznacznego potępienia agresji Rosji na Ukrainę.

Bruksela wraz z dyplomatami państw CELAC od kilku tygodni przygotowywała projekt wspólnej deklaracji po szczycie i chciała wyraźnego potępienia Rosji. Ale w kolejnych wersjach język dotyczący wojny na Ukrainie był coraz słabszy. Jednak nawet słabsze zapisy mają przeciwników: Nikaraguę, Kubę i – w mniejszym stopniu – Wenezuelę.

Gdy w lutym Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjmowało rezolucję wzywającą do wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy, to Nikaragua była przeciw, a Kuba, Boliwia i Salwador wstrzymały się od głosu. Dlatego, jak mówi nam nieoficjalnie dyplomata jednego z państw UE, w dyskusji nad deklaracją końca szczytu UE-CELAC trudno nawet zamieścić odniesienie do rezolucji ONZ. Inni przywódcy Ameryki Łacińskiej i Karaibów co prawda się na to zgadzają, ale też podkreślają, że ich perspektywa jest inna.

Czytaj więcej

Ignacio Lula da Silva zapomniał o demokracji

– Wojna w sercu Europy powoduje na świecie niepewność i kieruje zasoby, które były niezbędne dla gospodarki i programów społecznych, na cele wojenne. Wyścig o broń sprawia, że walka ze zmianami klimatycznymi jest jeszcze trudniejsza – powiedział brazylijski prezydent Luiz Lula da Silva.

Mateusz Morawiecki: musimy tłumaczyć,  jakie zagrożenia wiążą się z imperialną polityką Rosji 

Dla UE wspomnienie o wojnie jest jednak kluczowe i próbowała do tego przekonać przywódców CELAC. – Czasem trudno w to uwierzyć, ale nie w każdym zakątku świata sytuacja w Europie, zwłaszcza na flance wschodniej, jest tak jednoznaczna, jak dla nas. Rosja nie wszędzie jest uważana za takiego agresora, jakim jest w rzeczywistości. W związku z tym naszym priorytetowym zadaniem jest tłumaczenie innym, jakie zagrożenia wiążą się z imperialną polityką Rosji – powiedział premier Mateusz Morawiecki.

A Xavier Bettel, szef rządu luksemburskiego, stwierdził jednoznacznie: „Nie możemy pisać historii na nowo. Faktem jest, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Nie możemy teraz powiedzieć, że to wojna Ukrainy.

Dla niektórych przywódców CELAC ważniejsza od konfliktu na wschodniej granicy UE jest pamięć o kolonialnej przeszłości. – Większość Europy była i nadal jest w asymetrycznym beneficjentem w stosunkach, w których nasza Ameryka Łacińska i Karaiby były ujarzmione – stwierdził Ralph Gonsalves, premier Saint Vincent i Grenadyn. I lobbował na rzecz zamieszczenia w dokumencie końcowym przeprosin za kolonialną przeszłość.

Te kraje europejskie, których to dotyczy, gotowe były się zgodzić, ale uważnie dobierały słowa, żeby nie stwarzać podstaw do żądania odszkodowań przez byłe kolonie.

Polski premier miał nadzieję, że dyskusja o kolonialnej przeszłości ułatwi mu przedstawianie argumentów na rzecz potępienia Rosji. – Rosja dzisiaj swoim agresywnym zachowaniem kontynuuje politykę kolonialną. Jest kolonialnym imperium. Myślę, że to trafi do przekonania przywódców Ameryki Łacińskiej – podkreślił.

Czytaj więcej

Lula, Obrador i inni. Lewicowa fala w Ameryce Łacińskiej

UE ma nadzieję na zacieśnienie więzów gospodarczych z państwami z drugiej strony Atlantyku i chce je odciągnąć od Chin. To UE jest pierwszym inwestorem w tym regionie, ale dopiero trzecim – po USA i Chinach – partnerem handlowym. Zmienić ma to wynegocjowana, ale ciągle nie ratyfikowana, umowa o wolnym handlu UE-Mercosur, czyli Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Paragwaj.

Aby równoważyć chińskie wpływy, Unia chce zainwestować w najbliższych latach 45 mld euro w państwach CELAC. Są one atrakcyjne jako wielkie rynki zbytu, ale też jako miejsca, gdzie znajdują się złożą strategicznych surowców, kluczowych dla rozwoju gospodarki zielonej i cyfrowej. UE chce w najbliższym czasie podpisać umowę z Meksykiem, który jest jednym z największych na świecie producentów miedzi i litu.

W Brukseli powstał np. pomysł stworzenia konsorcjum europejskich producentow autobusów elektrycznych, którzy mogliby w najbliższych latach dostarczyć do Ameryki Łacińskiej większą liczbę takich pojazdów w zamian za dostawy litu, niezbędnego do produkcji baterii do samochodów elektrycznych.

Dla Ameryki Łacińskiej może to być interesująca inicjatywa, bo jej wielkie i zanieczyszczone miasta potrzebują transportowej rewolucji. Ale z drugiej strony chce też u siebie rozwoju zielonego przemysłu, a nie tylko pozbywania się minerałów, na których zarabiać będą inni.

To pierwszy szczyt UE-CELAC od ośmiu lat. Europa na kilka lat zapomniała o Ameryce Łacińskiej, co tylko częściowo można wytłumaczyć pandemią koronawirusa, która w praktyce zamroziła wielkie międzynarodowe zgromadzenia na dwa, trzy lata. UE miała po prostu ważniejsze sprawy na głowie, a o wielkim kontynencie przypomniała sobie w kontekście wojny w Ukrainie i rosnącej asertywności Chin.

– My, Europejczycy, byliśmy aroganccy – przyznał Mark Rutte, premier Holandii. UE zrozumiała swój błąd i w Brukseli spotkało się na dwudniowym szczycie ponad 50 przywódców państw UE oraz Ameryki Łacińskiej i Karaibów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Premier Hiszpanii podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
Polityka
PE zachęca młodych do głosowania. „Demokracja nie jest dana na zawsze”
Polityka
Wywiad USA: Władimir Putin raczej nie zlecił zabicia Aleksieja Nawalnego
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?