Z braku wymiernych sukcesów w relacjach między dwoma najważniejszymi krajami Unii postawiono na obrazki. Wizyta francuskiego prezydenta, która miała się zacząć w niedzielę i potrwać do wtorku, została pomyślana jako wyjątkowy sposób na uczczenie 60. rocznicy podpisania przez generała de Gaulle’a i kanclerza Adenauera Traktatu Elizejskiego, początku pojednania po drugiej wojnie światowej.
Macron razem z Frankiem-Walterem Steinmeierem miał odwiedzić francusko-niemiecką brygadę w Ludwigsburgu w Badenii-Wirtembergii. Potem w Berlinie czekał na niego bankiet wydany w pałacu Bellevue przez prezydenta Niemiec, wspólny spacer pod Bramę Brandenburską, wycieczka statkiem po Szprewie. Zwieńczeniem „wizyty państwowej”, pierwszej francuskiej głowy państwa od kiedy do Berlina przyjechał w 2000 roku Jacques Chirac, miało być zwiedzanie wspaniale odbudowanego po alianckich bombardowaniach centrum Drezna.