Według przepisu Presidential Records Act z 1978 r. wszystkie dokumenty i zapiski wyprodukowane przez i dla prezydentów oraz wiceprezydentów Stanów Zjednoczonych, w tym przede wszystkim tajne akta, muszą trafić do Krajowego Archiwum przed końcem ich kadencji. Takie jest prawo, które – według przekonania panującego do tej pory – było przestrzegane.
Pierwszym, który jak się okazało, złamał prawo, był Donald Trump. Wyprowadzając się z Białego Domu, zabrał ze sobą ponad 300 dokumentów oznaczonych jako tajne. Część po apelach Krajowych Archiwów oddał i zapewniał, że więcej nie posiada. Resztę FBI skonfiskowało w sierpniu ubiegłego roku podczas rewizji Mar-a-Lago, jego posiadłości na Florydzie. Departament Sprawiedliwości wszczął dochodzenie w tej sprawie, a wśród najgłośniejszych krytyków Trumpa był prezydent Joe Biden oraz wszyscy demokraci, oskarżający byłego prezydenta o nieodpowiedzialne zachowanie, zagrażające bezpieczeństwu narodowemu.
Czytaj więcej
Dokumenty oznaczone jako tajne zostały odkryte w zeszłym tygodniu w domu byłego wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a w stanie Indiana. Pence przekazał je FBI.
Inni też wynosili
Równie zacięta krytyka, tym razem ze strony republikanów, posypała się na głowę Bidena, gdy kilka tygodni temu wyszło na jaw, że w jego prywatnym biurze w Penn Biden Center w Waszyngtonie, a potem w jego domu w Wilmington w Delaware znaleziono akta z czasów, gdy jeszcze był wiceprezydentem w administracji Baracka Obamy, a nawet z okresu, gdy zasiadał w Senacie. CNN donosi, że były to „tajne dokumenty, w tym informacje z amerykańskich agencji wywiadowczych i briefy dotyczące Ukrainy, Iranu oraz Zjednoczonego Królestwa”.
Akta znalezione w Penn Biden Center trafiły do archiwów dopiero kilka tygodni później, co wzbudziło podejrzenia i dalszą krytykę. Otoczenie Bidena podkreśla, że w przeciwieństwie do swojego poprzednika Biden nie wiedział, że był w posiadaniu tych dokumentów, było ich zaledwie kilka, a otoczenie dobrowolnie przekazało do Krajowych Archiwów i współpracuje z agencjami federalnymi. Niemniej jednak wszczęte dochodzenie w tej sprawie rzuca cień na reputację Bidena i jego dalsze polityczne losy.