Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy od rozpoczęcia inwazji Rosji na jego kraj udał się w podróż do USA. W Waszyngtonie Zełenski spotkał się z prezydentem Joe Bidenem i wygłosił przemówienie przed połączonymi izbami Kongresu.
Wiceszef MSZ Marcin Przydacz został w TVN24 zapytany o "entuzjastyczne przyjęcie Zełenskiego w Waszyngtonie" i o to, czy to dowód, że Stany Zjednoczone stawiają na zwycięstwo Ukrainy "bez asekuranctwa".
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawiając w środę przed połączonymi izbami Kongresu mówił o silnych więzach między Stanami Zjednoczonymi a jego krajem. Podkreślał, że amerykańskie wsparcie dla Ukrainy to „nie dobroczynność, tylko inwestycja w globalne bezpieczeństwo”.
- Myślę, że mają bardzo dobre ciała analityczne, dobry wywiad i eksperci amerykańscy rozumieją dużo więcej niż przeciętni obserwatorzy. Widocznie stawiając na Ukrainę mają przekonanie, że stawiają na dobrego konia, na potencjalnego zwycięzcę. To jest dobrą informacją - odpowiedział.
- Wybór jest bardzo prosty, tutaj naprawdę nie ma przestrzeni do kunktatorstwa. Po jednej stronie mamy państwo napadnięte, ofiarę, po drugiej stronie mamy agresora i to Ukraina stoi dziś po stronie tych wartości, które są wyznawane przez demokrację amerykańską - przekonywał Marcin Przydacz.