Zapowiedź skierowania do Polski niemieckiej baterii rakiet Patriot początkowo została pozytywnie przyjęta przez rząd w Warszawie. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ogłosił później jednak, że Niemcy powinny przekazać zestawy Ukrainie, a nie Polsce. „Po kolejnych atakach rakietowych Rosji, zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy” - napisał na Twitterze.

Do sprawy odniósł się na antenie Radia Plus wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Wojciech Skurkiewicz. - Dla nas najważniejsze jest, aby była wzmocniona wschodnia flanka NATO. To jest rzecz kluczowa. W tych działaniach, które podejmujemy, dążymy także do tego, by maksymalnie wspomóc działania armii ukraińskiej - powiedział. Jak podkreślił, ze strony polskiej istotne jest to, by ochrona przestrzeni powietrznej NATO była prowadzona również od strony ukraińskiej.

Czytaj więcej

Brudziński: Patrioty z Niemiec? Ukraińcy obsługują bardziej skomplikowany sprzęt

Polityk zapytany został także o to, co w przypadku, gdy Niemcy nie zgodzą się na rozmieszczenie Patriotów na Ukrainie. - Każda pomoc przyjmowana jest w sposób otwarty, pod warunkiem, że jest ona realna. Żeby nie było tak, i tego się najbardziej obawiamy, że ta propozycja jest bardzo mocno podszyta działaniami PR-owymi - stwierdził. - Po czynach ich poznamy. Dziś piłeczka jest po stronie niemieckiej, propozycja jest otwarta. Strona ukraińska jest w stanie przyjąć Patrioty - dodał. Zapytany, ile czasu mogłoby zająć Ukraińcom przeszkolenie do obsługi systemów Patriot, Skurkiewicz ocenił, iż "jest przekonany, że to bardzo krótki czas, kiedy strona ukraińska jest w stanie przysposobić ten sprzęt i przeszkolić – przez stronę amerykańską czy też niemiecką – operatorów baterii Patriot". Jego zdaniem to kwestia okresu "do dwóch miesięcy”.

Skurkiewicz zapytany został również, dlaczego wobec tego szkolenia polskich żołnierzy na wyrzutniach Patriot mają potrwać dużo dłużej. Jak stwierdził polityk, w przypadku polskich Patriotów chodzi o bardziej zaawansowany, dużo nowszy niż niemiecki sprzęt. - To z jednej strony uzbrojenie, ale z drugiej strony system zarządzania polem walki, który jest jednym z najnowocześniejszych na świecie. Po drugie, jest to najnowsza generacja wyrzutni Patriot. Dzisiaj te wszystkie składowe powodują, że ze strony polskiego wojska i MON, szkolenia trwają dłużej - zaznaczył.