Wałęsa był pytany o nagrodę, jaką niektórzy rosyjscy propagandyści chcą wyznaczyć za głowę Lecha Wałęsy, po tym jak w rozmowie z francuskimi mediami zasugerował on, że jeśli Rosjanie nie zmienią systemu politycznego, Zachód powinien inspirować odradzanie się ruchów narodowowyzwoleńczych w Federacji Rosyjskiej, tak by doprowadzić do jej rozpadu i sytuacji, w której Rosja będzie liczyć maksymalnie 50 mln mieszkańców.
- Ja jestem przyjacielem Rosjan. Ja wiem, że oni cierpią dzisiaj tak samo jak Ukraińcy, bo mają zły system. Gdyby (Władimir) Putin miał dwie kadencje (na stanowisku - red.), nie zgromadziłby tyle zbirów, którzy mu pomagają w tym wszystkim. Dlatego to jest jedyne wyjście: albo system zmienić, kadencyjność (wprowadzić) po pierwsze... - mówił Wałęsa.
- Powiedziałem, że apeluję i proszę wszystkich ludzi, by apelowali do Rosjan, mówili im, że oni też giną, oni też ich mordują, biorą do wojska, nie pytają się ich o zgodę. Na to pozwala system, który jest w Rosji. Powinni obudzić się i zmienić system - dodał.
Czytaj więcej
- Mówiłem, że jeśli w Rosji nie zmieni się system polityczny, to za 5-10 lat pojawi się kolejny Putin, nawet, jeśli teraz Ukraina pokona Rosję - tak były prezydent, Lech Wałęsa, odpowiada Interii na pytanie o swoją wypowiedź dla francuskich mediów, w której stwierdził, że Europa powinna dążyć do zmiany reżimu na Kremlu lub zorganizować "powstanie narodów" w Rosji, co doprowadziłoby do tego, że Rosję, po rozpadzie kraju, zamieszkiwałoby nie więcej niż 50 mln osób.