Eugeniusz Smolar: Wspierać Ukrainę w wejściu do UE

Europejskie elity nie są gotowe na nowe relacje z Rosją – mówi Eugeniusz Smolar, Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Publikacja: 31.03.2022 21:00

Wojciech Strozyk/REPORTER

Wojciech Strozyk/REPORTER

Foto: Wojciech Strozyk/REPORTER

Jak wojna w Ukrainie zmieniła geopolityczną pozycję Polski?

W sposób dramatyczny. Polska ze swoim położeniem geograficznym, wielkością i potencjałem znalazła się w centrum pomocy wojskowej. Przez kraj przechodzi większość sprzętu wojskowego dostarczanego przez USA, Wielką Brytanię i innych sojuszników do Ukrainy. Do Polski przybyło ponad 2 miliony ukraińskich uchodźców. Napływ takiej liczby uchodźców w tak krótkim czasie wywołałby kryzys w każdym kraju. W Polsce tak się nie stało głównie dzięki pomocy obywateli, rodzin, organizacji pozarządowych i samorządów.

Czytaj więcej

Będzie bitwa o wszystko. Kreml w obliczu nieudanej ofensywy na Kijów zmienia taktykę?

Czy zaangażowanie Polski nie naraża nas na agresję Rosji?

Nieprzypadkowo prezydent Joe Biden i sekretarz stanu Anthony Blinken czynili różnice pomiędzy dramatyczną sytuacją, w jakiej znalazła się Ukraina, a jakimkolwiek państwem członkowskim NATO. Ta czerwona linia przez cały okres zimnej wojny była respektowana i istnieje. W stosunkach między mocarstwami nuklearnymi panuje szczególna ostrożność i szczególny typ zrozumienia wynikający z zagrożenia eskalacją konfliktu, aż do użycia broni nuklearnej włącznie. Po spotkaniu Bidena z Putinem w Genewie oba kraje wydały oświadczenie, w którym stwierdziły, że wojna nuklearna jest nie do wygrania. To jest potwierdzenie znanej konstatacji wynikającej z pojęcia MAD (ang. Mutual Assured Destruction) – zapewnionego wzajemnego zniszczenia. Problem polega na tym, że oba kraje opracowały w ostatnich latach tzw. taktyczną broń jądrową o minimalnym zasięgu, który może nie przekraczać wielkości stadionu piłkarskiego. Użycie taktycznej broni jądrowej jest możliwe bez zmiany strategicznej pozycji któregokolwiek z państw. Na demokratycznym Zachodzie rządzący obawiają się psychologicznego wpływu na opinię publiczną, która przerażona może zacząć naciskać na rządzących, żeby za wszelką cenę doszli do porozumienia z Rosją. To bardzo osłabiłoby wspólny front przeciwko Rosji. Symbolika użycia broni jądrowej jest potężna. Nieprzypadkowo USA ogłosiły, że użycie przez Rosję broni masowego rażenia spotka się z adekwatną odpowiedzią.

Czy Polska jest rozdarta między USA, które stawiają na twardą politykę wobec Rosji, a UE – szczególnie Francją i Niemcami – która na miękko chce rozwiązać konflikt, przy okazji ubijając interesy gospodarcze?

Polska jeszcze mocniej postawiła na współpracę z USA. Decyzja – wywarta pod presją opinii publicznej – o rezygnacji z importu węgla jest m.in. wyrazem tej postawy. Obserwujemy na skalę światową odejście od kooperatywnej konkurencji na rzecz „konfliktu cywilizacji” – prezydent Joe Biden określił to w Warszawie jako historyczną walkę między demokracją a autokracją. Wojna Rosji z Ukrainą ma stanowić dramatyczny przykład tego konfliktu. W sytuacji, gdy Biden ogłosił nową zimną wojnę w stosunkach z Rosją, to Polska, która stała się państwem frontowym, ma ograniczone pole manewru. W interesie Polski są pokojowe stosunki z Federacją Rosyjską, ale w sytuacji wojny w Ukrainie, zbrodni wojennych, deportacji cywilów i niszczenia miast, to i rząd PiS nie ma wyboru.

Pomoc USA jest wystarczająca?

Pomoc Ukraińcom ma dla Stanów Zjednoczonych swoje strategiczne ograniczenia wynikające z możliwości użycia broni masowego rażenia, gdyby Rosja rzeczywiście miała przegrać na polu bitwy. Biden określił Putina jako rzeźnika i zbrodniarza wojennego, który nie powinien rządzić Rosją. To jest zapowiedź długotrwałej odmowy negocjacji z Rosją i sygnał dla elit rządzących, że poprawa stosunków z Rosją będzie możliwa dopiero po Putinie.

Prezydent Zełenski zagrzewa do walki, ale jednocześnie godzi się z rezygnacją z członkostwa w NATO, lecz za międzynarodowe traktatowe gwarancje bezpieczeństwa – w granicach sprzed aneksji Krymu i części Donbasu. Zełenski zdaje sobie sprawę, że po przelewie krwi i masowych zniszczeniach jakiekolwiek porozumienie musi mieć poparcie Ukraińców. Sondaże wskazują, że ponad 90 proc. Ukraińców jest przekonanych, że wygrają to starcie.

Putinowi nie udaje się opanować kraju i zmienić rządu, czyli nie zrealizował swoich strategicznych celów. Problemem jest, że Rosja postawi warunek natychmiastowego zniesienia sankcji, nie mówiąc o tym, że nie zapłaci żadnych reparacji Ukrainie.

Czas na nowe relacje z Rosją?

Mimo że w ciągu kilku dni po agresji w Europie dokonał się ogromny przełom mentalny, to europejskie elity nie są gotowe na nowe relacje z Rosją. Niemieccy rządzący muszą liczyć się z opinią publiczną, która po drugiej wojnie światowej stała się pacyfistyczna i choć obecnie wspiera politykę obronną i pomoc Ukrainie, będzie za dążeniem do porozumienia. To, jak długo to się utrzyma, będzie zależeć od Putina i kosztów finansowych ze względu na to, że odejście od rosyjskiego gazu będzie skutkować wzrostem inflacji i załamaniem się niemieckiego PKB. Kanclerz Olaf Scholz kilka dni temu na konferencji energetycznej w Berlinie mówił, że może to sięgać nawet 3 proc. PKB. Niemieccy ekonomiści oceniają, że to może być od 1,5 do 2 proc., czyli mniej więcej tyle, ile Niemcy utraciły w wyniku walki z Covid-19. Można sądzić, że jeśli choćby częściowo zmieni się polityka Moskwy, to Niemcy wrócą do tradycyjnych stosunków z Rosją, nawet jeśli uznamy, że projekt Nord Stream 2 jest martwy, a rury będą rdzewieć na dnie Bałtyku.

A w co gra Emmanuel Macron?

Prezydent Macron stara się umocnić swoją pozycję, pokazując, że jest jedynym rozmówcą, który prawie co tydzień rozmawia z Putinem. Francja kieruje się „gaulistowską” koncepcją wykuwania swojej niezależnej roli w stosunkach z Anglosasami. To, co osłabia wspólny front przeciw Rosji, to decyzja – wsparta przez Macrona – licznych koncernów francuskich, by pozostać w Rosji.

Kosztem tych, które się wynoszą z Rosji w ramach solidarności z Ukrainą.

Dodajmy do tego powszechny brak zaufania w Europie Zachodniej do dysfunkcjonalnej polityki wewnętrznej USA, po bolesnych doświadczeniach z Trumpem. Istnieje realna możliwość powrotu do władzy Trumpa albo produktu „trumpopodobnego”. Tę niepewność wzmacnia bardzo prawdopodobna perspektywa zdobycia przez republikanów większości w obu izbach Kongresu w listopadzie.

Biden umocnił NATO i wzmocnił integrację europejską, co umożliwiło niebotyczne sankcje wobec Rosji. Niemniej, problemy istnieją i powinniśmy się nimi niepokoić. Gdy tak często wynosi się pod niebiosa jedność transatlantycką, to możemy mieć powody do niepokoju. Można sądzić, że Francja i Niemcy, odmiennie od USA, krajów bałtyckich i Polski, w warunkach wstrzymania walk i perspektywy zawarcia porozumienia będą dążyć do szybszego znoszenia sankcji przez UE. Oba kraje są uzależnione od eksportu i obawiają się strat w przypadku zaostrzenia konfliktu i rozciągnięcia sankcji także na Chiny, jeśli zdecydują się poprzeć Moskwę. Rządy obawiają się zantagonizowania wyborców, bo nieuchronna jest inflacja i możliwy wzrost bezrobocia. Możliwa jest destabilizacja polityczna, po okresie spadku popularności prawicowych i antyeuropejskich ugrupowań w Europie Zachodniej.

Czytaj więcej

Roman Kuźniar: Po co Macron wciąż rozmawia z Putinem

Czy w UE wygra solidarność czy egoizmy państw?

W UE państwa zawsze dbały o interesy narodowe. Różnica między rządami państw członkowskich a rządami tzw. Zjednoczonej Prawicy i Orbána jest taka, że swoje interesy narodowe postrzegają w kontekście europejskim. Państwa wykorzystują mechanizmy europejskie do realizowania interesów narodowych, jednocześnie realizując interesy wspólne. Osiągają najczęściej tak zwany „brudny kompromis europejski” i tylko w warunkach ostrych różnic poszczególne rządy stosowały weto. Polska nie znajduje się w czołówce państw, które wetowały polityki unijne, co nie przeszkadza Morawieckiemu powtarzać, że „coś nam narzucono w Brukseli” – na co sam się rząd wcześniej zgodził.

Dlatego naruszenie zapisanej w traktatach zasady lojalnej współpracy oraz solidarności europejskiej było szczególne bolesne w przypadku Niemiec przy realizacji projektu Nord Stream 2. Niemcy zdecydowały się na realizację tego projektu z Rosją wbrew interesom Polski i państw bałtyckich – nie wspominając już o Ukrainie.

W każdym razie pod wpływem wojny i licznych zagrożeń dojdzie do zdynamizowania procesów integracyjnych w różnych dziedzinach, także w dziedzinie bezpieczeństwa. Sojusznicy wykazali, jak błędne było postrzeganie Zachodu przez kraje autorytarne – w tym przez Putina – jako słabego, podzielonego, a wręcz dekadenckiego, który wszystko podporządkowuje interesom gospodarczym. Zachód pokazał, że w stanie zagrożenia może się skutecznie zmobilizować. Chodzi o losy Ukrainy, ale i o ostrzeżenie Rosji, Chińczyków i wszystkich innych chętnych do ataku w przyszłości.

Jaka jest strategia USA?

Celem strategicznym Bidena jest przekonanie świata, że dynamika wpływów USA i Zachodu wkroczyła w fazę trwałych zmian w skali globalnej. Zakres i błyskawiczne zastosowanie sankcji wobec Rosji umocniło wiarygodność sojuszy zachodnich w ramach NATO i z Australią, Japonią czy Koreą. To ma ogromne znaczenie, ponieważ wiele krajów w Azji obawiało się zaangażowania USA po ich wycofaniu się z wielu konfliktów. Dlatego liczne mniejsze państwa zaczęły się układać z Pekinem – teraz ten proces został zahamowany. Objawem tego jest i to, że liczne państwa nie chcą się angażować w konflikt gospodarczy przeciwko Rosji, a tym bardziej przeciwko Chinom. Mówimy tu o Indiach, Brazylii, Pakistanie, Indonezji, Bangladeszu, a także o Turcji, która jest przecież sojusznikiem w NATO. Mamy więc do czynienia z fazą dostosowywania się poszczególnych państw do nowej sytuacji, w której Zachód wykazał determinację i niezwykłą skuteczność działania.

Istnieje realna możliwość powrotu do władzy Donalda Trumpa albo produktu „trumpopodobnego”

Eugeniusz Smolar

To sprawia, że dotychczas asertywny prezydent Chin Xi Jinping zaczyna postępować znacznie ostrożniej i odmawia otwartego zaangażowania się w konflikt po stronie rosyjskiej. Szereg chińskich koncernów i instytucji finansowych wycofało się z Rosji, obawiając się zachodnich sankcji. To powinno dać wiele do myślenia państwom, które chciałyby podważać wpływy Zachodu.

Czy Ukraina może zawrzeć pokój za wszelką cenę i jest możliwy powrót świata do przeszłych stosunków z Rosją?

Nie ma powrotu do przeszłości. Proces odchodzenia od nadmiernego uzależnienia się od rosyjskich produktów energetycznych będzie postępował. Niemniej odmiennie definiowany będzie sukces Ukrainy i klęska Rosji. Sukces Ukrainy polega na obronie własnej państwowości, ale Ukraina nie ma siły na to, żeby odwojować granice sprzed 2014 r. Nie wykluczam, że może utracić terytoria w Donbasie i położone nad Morzem Azowskim i Morzem Czarnym. Można sądzić, że USA i Wielka Brytania będą ją wspierały w jej maksymalistycznych oczekiwaniach. Ale Niemcy i Francja mogą sugerować Ukrainie, by zgodziła się na tymczasowy kompromis, czyli de facto zamrożenie konfliktu – pod humanitarnymi hasłami. Tyle że Ukraińcy są gotowi ginąć za własny kraj. Niemcy i Francja posiadają potężny oręż, czyli obietnicę zaangażowania ich i UE w odbudowę kraju. Ukraina jest państwem zrujnowanym, w związku z czym odbudowa, która będzie kosztować setki miliardów euro, a będzie absolutnym priorytetem. Także i po to, żeby uchodźcy wrócili i wspólnie zabrali się za odbudowę. Trudno dzisiaj powiedzieć, jak ten konflikt się skończy.

Jak Polska powinna się teraz pozycjonować międzynarodowo?

Polska powinna wspierać prezydenta Zełenskiego i Ukrainę. Niezależnie od nacisków niektórych państw europejskich i stanowiska USA. Pomoc dla Ukrainy i dla uchodźców jest cenną „inwestycją” w przyszłość relacji między Polakami a Ukraińcami. Mam nadzieję, że zniknie odwoływanie się do dzielącej nas historii, a pojawi się odwoływanie do przyszłego wspólnego losu i walka o to, żeby Ukraina przystąpiła do UE.

współpraca Karol Ikonowicz

Jak wojna w Ukrainie zmieniła geopolityczną pozycję Polski?

W sposób dramatyczny. Polska ze swoim położeniem geograficznym, wielkością i potencjałem znalazła się w centrum pomocy wojskowej. Przez kraj przechodzi większość sprzętu wojskowego dostarczanego przez USA, Wielką Brytanię i innych sojuszników do Ukrainy. Do Polski przybyło ponad 2 miliony ukraińskich uchodźców. Napływ takiej liczby uchodźców w tak krótkim czasie wywołałby kryzys w każdym kraju. W Polsce tak się nie stało głównie dzięki pomocy obywateli, rodzin, organizacji pozarządowych i samorządów.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"