Krajowe Archiwa (National Archives and Records Administration) zwróciły się do Departamentu Sprawiedliwości o zbadanie, czy były prezydent złamał prawo federalne, nie przekazując od razu materiałów powstałych za czasów jego kadencji. Dopiero po wielomiesięcznych rozmowach Archiwa mogły w połowie ubiegłego miesiąca odzyskać 15 pudełek materiałów i przywieźć je z rezydencji Trumpa w Mar-a-Lago na Florydzie.
Była w nich m.in. jego korespondencja z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, o której Trump mówi, że to „piękne listy”, albo „listy miłosne”, jak również odręcznie napisany list, który jego poprzednik Barack Obama zostawił Trumpowi na biurku w Gabinecie Owalnym. Trump przechowywał na Florydzie setki archiwaliów z Białego Domu, wśród których mogą być dokumenty tajne.
Zgodnie z ustawą wszelkie dokumenty, zapisy, korespondencja czy nawet notatki powstające za kadencji danego prezydenta według prawa powinny znaleźć się w Krajowych Archiwach. Trump nie przywiązywał do tego wagi. Część materiałów z Białego Domu trafiała do archiwów poszarpana albo posklejana taśmą klejącą. – Czasami dokumenty były tylko przedarte na połowę, ale w innych przypadkach trzeba było je układać jak puzzle – mówi w wywiadzie dla Politico Solomon Lartey, który odpowiedzialny był za gromadzenie archiwaliów prezydenckich za kadencji Trumpa. Opowiada, że prezydent miał w zwyczaju niszczenie listów, dokumentów i notatek po przeczytaniu ich. – Rzucał je do kosza albo na podłogę. Zbieraliśmy je, sklejaliśmy i przekazywaliśmy do archiwów – mówi Lartey.
Czytaj więcej
Były prezydent USA Donald Trump powiedział współpracownikom, że pozostaje w kontakcie z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem od czasu opuszczenia Białego Domu.
Historie dotyczące tego, jak Trump traktował dokumenty prezydenckie, ujrzały światło dzienne przy okazji przekazywania dokumentów kongresowej komisji badającej wydarzenia z 6 stycznia 2021 r., która próbuje ustalić udział Trumpa w szturmie, jaki jego zwolennicy zorganizowali na Kapitol w momencie, gdy ustawodawcy zebrali się tam, by zatwierdzić wyniki wyborów prezydenckich.