PiS złożył w Sejmie projekt zmian zakładający, że wynagrodzenia osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, m.in. prezydenta, premiera, ministrów, wiceministrów, będą uzależnione od sytuacji gospodarczej. W czasie koniunktury będą oni zarabiać więcej, a podczas kryzysu mniej. Rozwiązanie takie ma dotyczyć także m.in. posłów i senatorów. PiS zaproponowało również m.in. wprowadzenie wynagrodzenie dla pierwszej damy. O ustawie tej pisała wtorkowa "Rzeczpospolita".
Kazimierz Marcinkiewicz uważa, że takie rozwiązanie to "bezczelny skok na kasę". - To jest karygodne, bo w czasie, kiedy obniża się płace górnikom - zresztą słusznie - nie podwyższa się zbyt wiele ani emerytom, ani nauczycielom, ani pielęgniarkom, którzy czekają na te podwyżki od lat - mówił w TVN24 były premier.
- Był program 500 plus na drugie dziecko i każde następne, teraz jest 5000 plus dla każdego polityka PiS - powiedział Marcinkiewicz.
Gość programu "Fakty po Faktach" uważa, że Prawo i Sprawiedliwośc buduje "ciężki plecak", z którym za kilkanaście lat będzie trzeba pracować.
Więcej: TVN24