Reklama

Rafał Trzaskowski: Przygotowujemy się do rządzenia

PiS brata się z partiami antyeuropejskimi, które wspierają Putina - uważa Rafał Trzaskowski (PO), prezydent Warszawy.

Publikacja: 31.01.2022 21:00

Rafał Trzaskowski: Przygotowujemy się do rządzenia

Foto: Rzeczpospolita/ Jerzy Dudek

Był pan podsłuchiwany za pomocą systemu Pegasus?

Podobnie jak wielu innych polityków opozycji nie jestem w stanie definitywnie odpowiedzieć na to pytanie. Właśnie dlatego trzeba powołać komisję śledczą w Sejmie, która będzie wyposażona w instrumenty, żeby to wyjaśnić.

Czytaj więcej

Lex Kaczyński zwalnia. Opozycja przeciw, prezydent ma wątpliwości

Da pan swój telefon do sprawdzenia?

W niektórych systemach operacyjnych inwigilacji nie da się potwierdzić w stu procentach.

Reklama
Reklama

Czy Donald Tusk był podsłuchiwany?

Nie chce stawiać tego typu tez, nie mając na to dowodów, ale wiele na to wskazuje. Po to powinna powstać komisja śledcza, żeby takie rzeczy wyjaśnić. Aparat państwa natomiast bez wątpienia był wykorzystywany przeciwko mnie i opozycji - w wyborach warszawskich i prezydenckich. Dlatego wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że opozycja była podsłuchiwana w znacznie szerszy sposób, niż sugerowałyby to fakty, które do tej pory ujrzały światło dzienne.

Wybory parlamentarne nie były uczciwe jeśli szef sztabu wyborczego PO był podsłuchiwany w trakcie kampanii?

Wszyscy zewnętrzni eksperci potwierdzają, że wybory nie były równe. Chociażby z uwagi na to, że podczas wyborów do wsparcia kandydatów PIS zaprzęgnięta cała machina państwowej propagandy. Jeżeli potwierdziłoby się to, że PiS podsłuchiwał polityków opozycji, żeby wykorzystywać zdobyte informacje do kampanii wyborczej, to oczywistym jest, że położy się to cieniem na całym procesie wyborczym.

Premier Mateusz Morawiecki wezwał Donalda Tuska żeby zrezygnował z przewodniczenia Europejskiej Partii Ludowej i stwierdził, że to błędna polityka EPL spowodowała, że prezydent Rosji Władimir Putin może szantażować Europę. Donald Tusk zrezygnuje ze stanowiska?

Te zarzuty są śmieszne, zwłaszcza w kontekście tego, że PiS brata się z partiami jawnie antyeuropejskimi, które wspierają Putina i prawdopodobnie są przez niego finansowane. To próba odwrócenia uwagi Polek i Polaków, od tego co się dzieje w Polsce, np. od wzrastających cen energii. Część wzrostu cen jest spowodowane tym co dzieje się na rynkach, ale cześć wynika z tego, że rządy Szydło i Morawieckiego przez sześć lat nie zrobiły nic by rozwinąć odnawialne źródła energii. Atak na Tuska to klasyczna „zasłona dymna” dla odwrócenia uwagi od realnych problemów.

Reklama
Reklama

Jak "Polski Ład" wpłynie na Warszawę?

Po pierwsze, PiS zafundował nam totalny chaos, który doprowadza do tego, że trudno planować sensowną politykę budżetową. Po drugie, rządzący we własnych dokumentach stwierdzają, że za "Polski Ład" mają zapłacić samorządy. Wyliczyli, że jest to koszt 145 miliardów złotych przez 10 lat dla wszystkich samorządów. Warszawa rocznie traci prawie 1,5 miliarda złotych na nowych zmianach podatkowych. I to nie traci Trzaskowski czy samorząd Warszawy, tylko mieszkańcy naszego miasta. Rządzący zabierają część naszych dochodów i tworzą z nich centralne fundusze. To niezgodne z filozofią funkcjonowania nowoczesnego państwa. Pieniądze powinny być wydawane blisko obywateli. O tym czy remontować daną ulicę, albo gdzie konkretnie sadzić drzewa - lepiej wie prezydent, burmistrz czy wójt, niż minister. Po trzecie, pieniądze PiS rozdawane są według kryteriów politycznych, czego byliśmy wielokrotnie świadkami. Notabene, fundusze centralne nie zrekompensują samorządom strat. W roku 2022 r. samorządy stracą 15 miliardów, a nowy fundusz opiewa na 8. W przyszłym roku znów stracą 15 miliardów, a fundusz będzie wynosił 3 miliardy. Nie trzeba być geniuszem matematyki, żeby zauważyć, że wpływa to negatywnie na budżet samorządów. To już kolejna zmiana podatkowa za którą zapłacą głównie mieszkańcy miast, miasteczek i wsi. Nikt nie odmawia rządzącym prawa do realizacji swojego programu, tylko niech realizują go on za pieniądze budżetowe, a nie pieniądze samorządów.

Jak to wpłynie na podniesienie cen choćby komunikacji miejskiej, jeżeli chodzi o bilety i opłaty w stolicy?

Wiele wskazuje na to, że Donald Tusk był podsłuchiwany. Powinna powstać sejmowa komisja śledcza

Odnotowujemy mniejsze wpływy do budżetu przez pandemię. Otrzymaliśmy nieprawdopodobne rachunki za gaz i elektryczność. Co prawda, rządzący poszli po rozum do głowy i pod naciskiem opozycji chcą objąć część samorządowych instytucji limitem wzrostu cen, ale przypominam, że ten wzrost i tak będzie sięgał aż 60 proc.

W tamtym roku odnotowaliśmy większe wpływy z podatku od nieruchomości. Dlatego, że przy tak galopującej inflacji ludzie inwestują w nieruchomości. Dzięki temu byliśmy w stanie się tym doraźnie "poratować" budżet. Wprowadzamy różne oszczędności w 2022 r. Pytanie co zrobimy w roku 2023? Rządzący specjalnie drenują kieszenie samorządów, żeby brakowało nam pieniędzy na wydatki bieżące w roku wyborczym. Żyjemy w totalnym chaosie, sytuacja co chwilę się zmienia na gorsze. Co rusz na światło dzienne wychodzą nowe fakty związane z "Polskim Ładem”. Okazuje się na przykład, że w "Polskim Ładzie" jest kolejny, dodatkowy 10 proc. podatek od strat przedsiębiorstw. Nagle okazało się, że objęte tym podatkiem mają być również samorządowe spółki, np. szpitale. Mówimy o spółkach, które nie są zaprojektowane do tego, aby tworzyć zysk tylko, żeby zapewniać obywatelom usługi. Nie jesteśmy dzisiaj w stanie w stu procentach stwierdzić jakie będą konsekwencje tego obezwładniającego chaosu, za który odpowiada rząd PiS.

Reklama
Reklama

Jak prezydent stolicy brał pan udział w konsultacjach dot. "Polskiego Ładu”?

Nie, oczywiście, że nie. Jako Ruch samorządowy "Tak! Dla Polski" wystąpiliśmy o takie konsultacje, bo tematów do omówienia jest mnóstwo. Niektóre domy komunalne we Włochach dostały podwyżkę energii o tysiąc procent, a OSiR-y o czterysta procent. W ustawie, którą zaproponował minister Jacek Sasin ośrodki sportowe nie są objęte 60 proc. limitem wzrostu cen. W edukacji spycha się na nas nowe obowiązki. Chcemy się również dowiedzieć, jaka jest strategia rządzących nt. V fali pandemii. Tematów do poważnej rozmowy z rządzącymi jest mnóstwo, ale PiS nie chce rozmawiać z samorządowcami.

Jakie grupy społeczne w Warszawie stracą na "Polskim Ładzie"?

Polki i Polacy swój rozum mają. Trudno uwierzyć, że źródłem wszelkiego zła – po z górą sześciu latach rządu PiS – jest poprzedni rząd

Przerzucanie odpowiedzialności na samorządy to świadoma polityka PiS. Wszystko, czego nie robi rząd, stara się zrobić samorząd. Jeżeli rząd zabiera pieniądze na telefony zaufania dla młodzieży i pieniądze NGOS-om, które walczą z przemocą w rodzinie, albo o prawa mniejszości, czy likwiduje niezależną kulturę, to my staramy się to rekompensować i wspierać tych wszystkich ludzi i organizacje, które są w naszym społeczeństwie potrzebne. Musimy jednak oszczędzać - ograniczamy na przykład darmowe wyjścia do teatrów dla uczniów, czy dodatkowe godziny lekcyjne, za które do tej pory płaciliśmy. Jak daleko pójdą cięcia? To się okaże w przeciągu najbliższych miesięcy. Będziemy chcieli je ograniczać do minimum, ale budżet będzie musiał być aktualizowany na bieżąco. W następnych miesiącach okaże się jak "Polski Ład" będzie działał w rzeczywistości i wtedy się do niego dostroimy. Mam nadzieję, że nie będzie konieczności wprowadzania poważnych podwyżek i obcinania kolejnych ważnych programów.

Reklama
Reklama

Czy budżet miasta ma wystarczające środki by wesprzeć szpitale? Jak sobie radzicie w czasie pandemii?

Rząd nie ma strategii walki z pandemią i nie dał nikomu instrumentów do podejmowania sensownych działań przeciwepidemicznych. Chodzi np. o możliwość sprawdzania kto jest szczepiony, a kto nie. Dla przykładu, jeżeli dyrektor szpitala wiedziałby, że dana pielęgniarka czy lekarz są niezaszczepieni, to nie skierowałby ich do pracy z osobami chorymi onkologicznie, czy z rodzącymi matkami. Jeżeli wiedziałbym, że dany urzędnik jest niezaszczepiony, to przesunąłbym go do archiwum, zamiast do okienka, w którym obywatele bezpośrednio załatwiają swoje sprawy. Jestem przekonany, że włodarz miasta powinien mieć narzędzia do podejmowania takich decyzji. PiS nie zaproponował żadnej strategii, która mówiłaby, np. że od danego pułapu zachorowań muszę przygotować odpowiednią liczbę łóżek, w określonych szpitalach. Mamy ograniczoną możliwości sensownego planowania działań, bo jesteśmy zbyt często zaskakiwania kolejnymi decyzjami rządzących. Do tego szykuje się podatek dla szpitali, które wykazują stratę. Na szczęście warszawskie szpitale, które są zarządzane przez miasto wykazują małą stratę w porównaniu z niektórymi szpitalami powiatowymi o trudnej sytuacji finansowej. Do tego pojawił się projekt ustawy, który ma scentralizować wszystkie szpitale, czyli zabrać je samorządom. To ordynarny skok na szpitale przez niewykwalifikowaną kadrę PiS-owską. PiS zamiast zająć się epidemią próbuje utrudnić nam zarządzanie szpitalami. Jest to kolejna bezsensowna reforma w samym oku cyklonu - epidemii COVID-19. Powikłań po „covidzie” jest coraz więcej - lekarze i szpitale są nimi przygniecione. Do tego mamy zaległości w leczeniu chorób, które nie były leczone w związku z pandemią, ponieważ zawieszane były zabiegi i operacje. Zamiast zająć się rozwiązaniem tych problemów, czyli zlikwidowaniem tych zaległości i walką z powikłaniami - PiS tworzy nowe miejsca pracy dla swoich notabli.

Czytaj więcej

Sondaż: Opozycja powinna współpracować z rządem w walce z COVID-19

Walka z pandemią w Warszawie przebiega sprawniej przy piątej fali?

Często pytają mnie czy jesteśmy przygotowani na to co stanie się za dwa tygodnie. Problem polega na tym, że ja nie mam precyzyjnych instrumentów, żeby stwierdzić co stanie się za dwa tygodnie. Te instrumenty ma rząd, bo to on ma doradców, modele matematyczne i kontakty międzynarodowe, dzięki którym może ocenić jak się będzie rozwijała epidemia w ciągu najbliższych tygodni. Na razie w szpitalach warszawskich nie ma sytuacji krytycznej i są jeszcze wolne łóżka, ale epidemia się rozkręca. Jest to także spowodowane tym, że Warszawa ma 70 procentowy współczynnik zaszczepień - znacznie wyższy niż cała Polska. Rząd powinien przedstawić nam prognozy i przedstawić nam klarowne oczekiwania, np. dotyczące liczby łóżek covidowych, zależnie od scenariusza rozwoju epidemii.

Reklama
Reklama

Czy mógłby pan wziąć udział w rządowej akcji promującej szczepienia?

Oczywiście i wielokrotnie to robiliśmy. Gdy rządzący organizowali szczepienia, to pomagaliśmy w nich, np. wystawiając autobusy, żeby mieszkańcy mieli gdzie odpocząć po szczepieniu. Włączaliśmy się w kampanie rządowe i podawaliśmy informacje dalej. Przy każdej okazji zachęcam do szczepień. W tej kwestii nie ma żadnego wahania, bo to nie jest wsparcie dla rządu, tylko dla sensownego rozwiązania, które ma ratować życie i zdrowie. Po stronie rządzącej natomiast widzę mnóstwo niejednoznacznych albo nawet szkodliwych wypowiedzi dotyczących szczepień.

Jaką strategię PO ma na nowy rok?

Zaczynamy serię spotkań programowych. W sobotę odbyło się pierwsze takie spotkanie poświęcone odporności. W Warszawie współpracujemy z ekspertami. W sprawie pandemii wystarczy się wsłuchać w głos specjalistów, którzy doradzali rządowi i którzy z tego zrezygnowali. Gdyby Koalicja Obywatelska współrządziła krajem, to po prostu słuchałaby zaleceń ekspertów- a nie tak jak PiS, oglądała się na tych, którzy kwestionują skuteczność szczepionek.

Kongresy programowe, które odbędą się w najbliższych tygodniach są po to, żeby porozmawiać o palących kwestiach, które rozgrywają się dzisiaj, jak kwestia pandemii, bezpieczeństwa naszej wschodniej granicy i wzrastających cen energii. Przygotowujemy się do tego, żeby opozycja mogła w sposób odpowiedzialny przejąć rządy w Polsce. W najbliższych tygodniach i miesiącach będziemy wchodzić w tryb "kampanijny". Patrząc na chaos w koalicji rządzącej - musimy być do nich gotowi.

Reklama
Reklama

Czy jest konflikt między panem, a Donaldem Tuskiem?

Nie ma żadnego konfliktu. PO jest najbardziej dojrzałą partią po stronie opozycyjnej, co jest fundamentalnym elementem potrzebnym do tego, żeby odzyskać władzę. Donald Tusk jest przewodniczącym, więc koncentruje się przede wszystkim na tym, żeby przygotować PO do następnych wyborów. Ja go w tym wspieram, ale przede wszystkim zajmuje się zarządzaniem Warszawą, konsolidacją samorządów i rozmową z młodymi ludźmi.

Campus działa?

Szykujemy kolejną edycję i przez cały czas mamy kontakt z ludźmi, którzy tworzyli pierwszą edycję. Chcemy skorzystać z ich energii oraz pomysłów choćby przy pracach programowych. Następna edycja odbędzie się w sierpniu.

Campus będzie wspierał PO przed wyborami?

Dziś młodzi ludzie często nie są gotowi zapisywać się do jakiejkolwiek partii politycznej, ale chcą być aktywni, angażować się w życie społeczne i wspierać demokratyczną Polskę. Chcą wywierać presję na politykach, aby ci na serio zajęli się walką z katastrofą klimatyczną, czy zapewnieniem równych praw dla wszystkich. Formuła Campusu ma służyć wsparciu wszystkich tych młodych osób, które myślą w sposób wolnościowy.

Czy jest już porozumienie między PO, a ruchem Szymona Hołowni?

Na razie nie ma konkretnego porozumienia programowego. Jeżeli do wyborów jest 1,5 roku, to naturalnym jest, że po stronie opozycji jest trochę konkurencji. Mamy inne zapatrywanie co do tego czy powinna być jedna lista, czy dwie listy. Jestem absolutnie przekonany, że przed wyborami dojdzie jednak do porozumienia między Koalicją Obywatelską, ruchem Hołowni, PSL, a politykami lewicy. Jesteśmy świadomi, że którejkolwiek partii opozycyjnej będzie trudno rządzić samodzielnie. Porozumienie jest konieczne. Jak patrzę na nasze programy, to różnic nie ma aż tak wielu - w fundamentalnych kwestiach się zgadzamy. Gdyby wybory zostały przyśpieszone, to tak samo przyśpieszy proces porozumiewania się po stronie opozycyjnej.

Czy to porozumienie może objąć Jarosława Gowina?

Jarosław Gowin nie stanowi dzisiaj istotnej siły na polskiej scenie politycznej.

A nie jest tak, że jedna lista wyborcza opozycji to mrzonka?

Można oczywiście argumentować, że ze względu na system d'Hondta dla opozycji lepsze są dwie listy. Ja uważam, że projekt jednej listy jest bezpieczniejszy - przekaz dla wyborców jest klarowny i można wybrać na tej liście polityków z ulubionego ugrupowania. Dwie listy są trudne do zadekretownia i utrzymania - będą też prowokować do bratobójczej walki wyborczej w obozie opozycji. A poza tym jak nie będziemy walczyć o jedność może się skończyć na tym, że list będzie pięć, a wtedy bardzo trudno będzie wygrać wybory. Na przykładzie Węgier widać, że potrzebna jest konsolidacja opozycji, jeżeli myśli się o zwiększeniu szans na zwycięstwo.

A skąd ataki PO na Lewicę?

Ja osobiście staram się nie atakować nikogo po stronie opozycyjnej, ani nikomu nie dokuczać. To niczemu nie służy. Jeżeli rozmawiamy jednak poważnie o lewicy to warto zapytać dlaczego zdarzało się lewicy wspierać PIS w głosowaniu. To musi budzić niepokój - zwłaszcza jeżeli mówimy o przyszłości politycznej.

Nie ma pan wrażenia, że Donald Tusk, cieszący się niskim zaufaniem społecznym wg sondaży, może być obciążeniem wyborczym dla PO?

Polki i Polacy niezależnie od tego na kogo głosują, swój rozum mają. Trudno uwierzyć, że źródłem wszelkiego zła - po z górą sześciu latach rządu PiS jest poprzedni rząd. Ludzie wiedzą kto jest odpowiedzialny za obecną sytuację, również duża część elektoratu PiS zdaje sobie z tego sprawę. Wyborcy PiS będą musieli podjąć decyzję czy skrajny brak profesjonalizmu, nepotyzm, błędy i chaos, który charakteryzuje tę ekipę rządzącą usprawiedliwiają ponowne oddanie głosu na PiS.

Donald Tusk jest naturalnym kandydatem na premiera?

Szef najsilniejszego ugrupowania najczęściej zostaje premierem.

Będziecie rozliczać PiS po ośmiu latach i postawicie przed Trybunałem Stanu m.in. Beatę Szydło?

Wszyscy którzy naruszyli prawo muszą ponieść konsekwencje. Nie uważam, że najważniejszym punktem naszego programu mają być rozliczenia. Polacy są najbardziej zainteresowani tym jak poradzimy sobie prze wyzwaniami, które przed nami stoją - takimi jak drożyzna, czy wzrastające ceny energii. Ale nie może być taryfy ulgowej dla cynicznych polityków, którzy nie mają kręgosłupa moralnego i dopuszczali się łamania prawa. Oni muszą zostać rozliczeni.

Będzie pan kandydował w wyborach parlamentarnych?

Trudno jest powiedzieć co będzie w Polsce za miesiąc. Koncentruję się na tym co się dzieje w Warszawie oraz na współpracy z innymi samorządowcami. Nie jestem jednak w stanie wykluczyć żadnego przyszłego scenariusza.

Miasto Jest Nasze szykuje pozew przeciwko panu, z powodu nieodśnieżania dróg rowerowych? Dlaczego ścieżki są nie odśnieżane?

Jeżeli budżet miasta nie podlegałby wstrząsom i nie zabierałoby się nam pieniędzy, to - ja jako rowerzysta - najchętniej wprowadziłbym odśnieżanie na wszystkich ścieżkach rowerowych. Niestety z niektórych wydatków musimy rezygnować. Wszystkie nasze badania pokazują, że warszawiacy rzadko korzystają z rowerów w zimie. Nawet jak odśnieżaliśmy ścieżki rowerowe, to nie dochodziło do olbrzymiego zwiększenia liczby rowerzystów na ulicach miasta. Rozumiem, że aktywiści chcą zwrócić uwagę na ten problem, ale my musimy podejmować decyzje racjonalne.

A dlaczego przy ul. Grochowskiej nie zrobiono ścieżek rowerowych?

Też ubolewam nad tym, że nie jesteśmy w stanie wielokrotnie podwyższyć nakładów na ścieżki rowerowe.

To są też pytania do pana. Części się nie da, ale część może warto było zrobić? Warszawscy właściciele dwukołowców narzekają.

Przyczyna jest prosta - mamy ograniczenia budżetowe. Zrobiliśmy ścieżki rowerowe choćby przy Al. Solidarności i Marszałkowskiej - przez cały czas inwestujemy w infrastrukturę rowerową, ale nie jesteśmy w stanie zrobić ich wszędzie, bo wiąże się to z ogromnymi kosztami. Tak samo dbamy o bezpieczeństwo i doświetlamy kolejne przejścia drogowe, ale na pewno byłby pan w stanie wskazać miejsca w Warszawie, gdzie jeszcze tych remontów nie było. Przez ostatnie lata Warszawa zmieniła się fundamentalnie pod względem przyjazności dla rowerzystów. Zamierzam ten trend kontynuować.

Ul. Conrada jest remontowana w nieskończoność i zwężono tam drogę do jednego pasa. To nie jest najlepsze rozwiązanie dla kierowców, którzy utykają w korkach?

Cały czas słyszę, że gdzieś korkują się ulice. Mamy problemy w momencie, gdy podejmujemy remonty. W tej chwili planujemy remont przy Agrykoli, który na pewno spowoduje czasowe utrudnienia, ale takie rzeczy w mieście się zdarzają. Moim zadaniem jest ograniczanie negatywnych skutków, które temu towarzyszą. Moją misją natomiast jest budowanie miasta nowoczesnego - przyjaznego dla wszystkich. Priorytet dla komunikacji miejskiej nie wynika z mojego "widzimisię", tylko racjonalnego podejścia do rzeczywistości. Przebudowujemy centrum miasta, żeby nie było autostradą, jak w miastach post-sowieckich, tylko żeby było przyjazne dla pieszych, rowerzystów i komunikacji miejskiej, a także dla kierowców, którzy muszą wjechać do centrum.

Nie prowadzi pan polityki przeciwko kierowcom?

Nigdzie na świecie nie opłaca się wjechać samochodem do miasta i zostawić go na dwa dni. Po to rozbudowujemy komunikację miejską i po to budujemy P&R, żeby do miasta wjeżdżali, ci którzy naprawdę do miasta wjechać muszą. Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby parkować w miejscu do którego jedziemy - czasami jest to usprawiedliwione, a czasami nie. Nie wierzę, że komuś się podoba dzisiejsze otoczenie Pałacu Kultury czy dzisiejsza Marszałkowska. Nie ma tam zieleni, ani szerokich chodników, są tylko i wyłącznie sieciówki. Natomiast kiedy wchodzi się w uliczki obok, jak Poznańska czy Plac Zbawiciela, to widać, że te miejsca żyją.

Ale pańska polityka jest przeciwko kierowcom. Na Starej Ochocie – Filtrach można teraz parkować tylko równolegle, a nie na „choinkę” przez co jest dwukrotnie mniej miejsc do parkowania dla mieszkańców, a parkingów podziemnych w okolicy nie ma?

Warszawa jest również dla kierowców, ale 50 proc. mieszkańców Warszawy używa komunikacji miejskiej i to ona musi mieć absolutny priorytet. Jeśli chcemy polepszyć jakość powietrza w naszym mieście i walczyć z ociepleniem klimatycznym, to musimy ograniczyć liczbę samochodów, które wjeżdzają codziennie do ścisłego centrum.

Pytanie, czy kierowcy panu i PO nie podziękują w kolejnych wyborach?

Olbrzymia większość z nas oprócz tego, że jest kierowcą, porusza się po mieście pieszo, korzysta z komunikacji miejskiej i często korzysta z roweru. Bardzo mało jest w Warszawie ludzi, którzy jeżdżą tylko i wyłącznie samochodem. Jeżeli w jakiejś dzielnicy komunikacja nie jest jeszcze doskonała, to rozumiem konieczność korzystania z samochodu. Jak ktoś mieszka na Kabatach, to nie musi podjeżdżać codziennie samochodem do centrum, ale jak mieszka na przykład w Wesołej, to ma znacznie trudniejszą sytuację. Chodzi o to, żeby ci którzy nie muszą korzystać z samochodu - przynajmniej czasami zostawiali go w domu.

Mieszkańcy narzekają, że odbiór gabarytów nie funkcjonuje.

Za każdym razem, gdy jest to zgłaszane na numery interwencyjne, to podejmujemy odpowiednie działanie.

współpraca: Karol Ikonowicz

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sławomir Mentzen: Jarosław Kaczyński wywołał wojnę, na której zyskał Grzegorz Braun
Polityka
Ustawa łańcuchowa. Sejm spróbuje odrzucić weto prezydenta
Polityka
Grzegorz Schetyna: Amerykanie nie chcą rozmawiać z prezydentem Karolem Nawrockim
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Zadośćuczynienie dla polskich ofiar wojny. Co proponowały Niemcy?
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama