Sala im. Józefa Oleksego była jedną z najnowocześniejszych w Sejmie. Gustownie urządzono ją zaledwie cztery lata temu, a podczas obrad komisji posłowie mogli głosować w niej tabletami. To już przeszłość. Obecnie w pomieszczeniu świecą gołe ściany. Zdemontowano wyposażenie, bo ma w nim powstać miejsce pracy reporterów sejmowych.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że zostanie oddane w styczniu. W połowie grudnia ma z kolei ruszyć remont w dotychczasowej sali konferencji prasowych, która leży niedaleko galerii sali obrad i ma zacząć służyć obradom komisji. To jednak także nieoficjalna informacja. O losach sejmowych dziennikarzy politycy PiS mówią bowiem niechętnie.
Niepokoi to szefów największych mediów. W ubiegłym tygodniu 28 redaktorów naczelnych wysłało list do marszałka Marka Kuchcińskiego z PiS, w którym podkreślili, że obecny, otwarty model pracy dziennikarzy w Sejmie „stał się symbolem wolności słowa".
W poniedziałek Kancelaria Sejmu odpowiedziała zdawkowo, że „zawsze doceniała rzetelną i profesjonalną pracę przedstawicieli mediów". Sprawozdawców parlamentarnych to nie uspokoiło. Często można usłyszeć od nich o obawach, że trafią na stałe do sali im. Oleksego, zakaże się im poruszania po budynku głównym i będą musieli czekać, aż pofatygują się do nich politycy. A sala im. Oleksego leży w budynku, do którego idzie się zawiłym systemem podziemnych korytarzy.
Czy rzeczywiście z okolic sali obrad znikną media? Politycy PiS i sejmowi urzędnicy twierdzą, że nie. – Z informacji, które do mnie docierają, wynika, że dziennikarze nie zostaną wyrzuceni z Sejmu, ale za to wzrośnie komfort ich pracy – mówi rzeczniczka Klubu PiS Beata Mazurek.