- Powinniśmy wszystkich zmusić do roboty. Oczywiście, że będzie mały odsetek ludzi, którzy nic nie potrafią. Nie brakuje u nas, niestety, alkoholików i oszustów. Jak ich zmusić do roboty? Będziemy specyficznymi metodami zmuszać. Są ludzie, którzy mogą pracować, ale lenią się, zwłaszcza przy zachodniej granicy – powiedział kilka dni temu prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko podczas swojej wizyty w Brześciu. – Powinniśmy postawić im takie warunki, by wszyscy oni (red. chodzi o bezrobotnych) poszli pracować jako krawcy, przy betoniarkach itd. – mówił Łukaszenko.
Na początku września prezydent Białorusi oświadczył, że „300 tys. obywateli trzeba zmusić do pracy". W Brześciu zapowiedział, że niebawem ponownie pojawi się kontrowersyjna „ustawa o pasożytnictwie", która została zawieszona po wiosennych protestach na Białorusi. Wtedy tysiące ludzi w różnych regionach kraju protestowało przeciwko „podatkowi od bezrobocia". Teraz prezydent Białorusi powiedział, że bezrobotnych jest jeszcze więcej i że zgodnie z zmienioną ustawą lokalne władze otrzymają szerokie uprawnienia.
- Podzielimy ludzi na kategorie: kto może, ale nie chce pracować oraz kto chce, ale nie może, a również tych którym trzeba włożyć szpadel w zęby i zmusić do roboty. I niech na mnie się nie obrażają. Myślałem, że mamy 300 tys., a u nas 540 tys. bezrobotnych, których obejmuje ustawa – powiedział rządzący od ponadćwierćwiecza prezydent Białorusi.