Tematem przewodnim ostatniego odcinka popularnego serialu o polskiej polityce jest walka o przywództwo w partiach opozycyjnych. Oprócz Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru sportretowani zostali Borys Budka z Platformy Obywatelskiej oraz Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. Oboje spiskują przeciwko szefom swoich partii.
W odcinek został jednak wpleciony także wątek ich rzekomego romansu. To nie spodobało się posłowi, który powiedział, że "dla niego ten serial się skończył". Źle odebrali odcinek także internauci, masowo krytykując twórców na Facebooku czy Twitterze.
- To było żenujące. Ktoś nie miał żadnego pomysłu na to, w jaki sposób wpleść mnie w ten serial, więc wymyślił całkowicie fikcyjny wątek. Szkoda, że nie pomyślał, że tego typu wyssane z palca brednie, mogą dotknąć również moich najbliższych. A moja tolerancja kończy się w miejscu, w którym dotyka się mojej - mówił Borys Budka w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Odcinek został skrytykowany także przez niektórych przedstawicieli prawej strony w polskiej polityce. "Muszę stanąć w obronie Borysa Budki. Kabaret nie może krzywdzić nic nie winnej rodziny polityka. Twórcy powinni przeprosić" - napisał na Twitterze Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
Szef komisji weryfikacyjnej został skrytykowany za te słowa przez europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. "Czy stawał Pan Minister w obronie flekowanych przez tenże kabaret polityków PiS? Proszę uważać w tej wędrówce po centrowy elektorat..." - odpisał Jakiemu Czarnecki. Serial koncentruje się na rządzie PiS oraz zarządzającym z gabinetu przy ul. Nowogrodzkiej prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim. W jednym z odcinków m.in. minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak został przedstawiony jako osoba testująca smak kociej karmy. Z kolei Jan Maria Tomaszewski, kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, przedstawiony był jako notoryczny podrywacz i osoba naciągająca znajomych na "pożyczanie" jej pieniędzy.