„Strzelajcie odważnie dla Partii i Ojczyzny!” – napisał północnokoreański przywódca w rozkazie do wojsk rakietowych.
Wystrzelili. Trzecia rakieta balistyczna odpalona z Korei Północnej w tym roku okazała się najsilniejsza i o największym zasięgu. „Kim Dzong Un z dumą powiedział, że teraz zrealizowaliśmy wielką, historyczną misję stworzenia sił nuklearnych” – poinformowała północnokoreańska agencja KCNA. – Poleciała dalej niż jakakolwiek ich wcześniejsza rakieta. (…) Mogą zagrozić dosłownie każdemu miejscu na świecie – podsumował z kolei start amerykański sekretarz obrony James Mattis.
W pięć minut po jej starcie w sąsiedniej Korei Południowej ogłoszono alarm, a wojska rozpoczęły wystrzeliwanie własnych rakiet na poligonach. – Sygnał wysłany z Seulu do Pjongjangu brzmi: wykryliśmy wasz pocisk i jesteśmy gotowi – powiedział jeden z miejscowych dziennikarzy.
Sam Pjongjang zaś wysłał inny sygnał do USA: startu rakiety dokonano w tydzień po wpisaniu Korei Północnej na amerykańską listę „państw sponsorujących terroryzm”. Pocisk odpalono w nocy z okolic stolicy kraju, najwyraźniej przy użyciu mobilnych platform, pokazując, że mogą zaatakować o dowolnej porze z dowolnego miejsca.
Faktycznie rakieta spadła jedynie 960 kilometrów od miejsca wystrzelenia. Ale za to wzniosła się wyżej nie którakolwiek z wcześniej wystrzelonych, osiągając ponad 4,4 tys. kilometrów nad ziemią. – Gdyby poleciała normalną trajektorią (zamiast w górę), miałaby zasięg ponad 13 tys. kilometrów. (…) To wystarczy, by dolecieć do Waszyngtonu, a właściwie w każde miejsce w USA – stwierdził amerykański fizyk David Wright. Jedyną pociechą ekspertów jest to, że najwyraźniej rakieta miała bardzo lekką głowicę. Przy cięższym ładunku jej zasięg byłby mniejszy.