Suski ocenił, że postulat likwidacji gabinetów politycznych, który znalazł się w programie Prawa i Sprawiedliwości i przedstawiany był podczas kampanii wyborczej, był "niefortunny".
Polityk PiS zapewniał, że "gabinety są bardzo skromne" i gdyby opowiadał się za ich likwidacją, przyznałby, że jego praca jest niepotrzebna.
- Jak to mówią o tym karpiu, że nie głosuje za przyspieszeniem wigilii. Skoro jestem w gabinecie politycznym, to nie jestem za ich likwidacją - mówił Suski.
Szef gabinetu politycznego premiera tłumaczył również, dlaczego do tej pory nie ma ostatecznego raportu podkomisji smoleńskiej dotyczącej katastrofy. Stwierdził, że coraz bliżej jest do wyjaśnienia przyczyn tej tragedii, ale bez wraku wyniki badań nie mogą być pełne, Rosja zaś nie jest "partnerem chętnym do współpracy".
Suski przyznał, że zawetowanie przez prezydenta Dudę tzw ustawy degradacyjnej było dla niego "gorzką pigułką". Powtórzył, co już zapowiadał w innych mediach, że jeśli prawica wystawi w wyborach prezydenckich również innego kandydata, to na Andrzeja Dudę głosu nie odda.