Reklama

Niemcy i Francja tracą autorytet

Bezpieczeństwo Europy jest w rękach USA – mówi Gustav Gressel, ekspert think tanku ECFR.

Aktualizacja: 24.01.2022 19:14 Publikacja: 24.01.2022 18:24

Niemcy i Francja tracą autorytet

Foto: AFP

Gabrielius Landsbergis, szef MSZ Litwy, pytany o miękkie podejście Niemiec do groźby agresji Rosji na Ukrainę powiedział, że trzeba zachować cierpliwość, bo ten rząd jest dopiero od miesiąca. O to chodzi?

Obawiam się, że nie chodzi o czas urzędowania. Problem jest strukturalny i intelektualny, choć wielu nie chce tego przyznać. To przypomina mi konflikt na Bałkanach i niemieckie wahania w sprawie Bośni – ta sama naiwność. Niemcy niczego nie nauczyły się w ciągu 30 lat.

I nie spodziewa się pan zmiany?

Może jakaś stopniowa powolna zmiana nastąpi, bo tak zdarzyło się w przypadku Bośni. Ale tam konflikt trwał dziesięć lat. Obawiam się, że teraz jest znacznie mniej czasu.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Znowu została nam tylko Ameryka
Reklama
Reklama

A co z innymi krajami europejskimi? Nie słychać tego na razie, ale może innym wygodnie chować się za wahającymi się Niemcami?

Francja na pewno nic nie zrobi, są teraz w trybie kampanii wyborczej. Zresztą było to widać w czasie przemówienia Macrona w Parlamencie Europejskim, gdzie mówił o wszystkim i o niczym, kilka razy sam sobie przecząc. Natomiast jeśli chodzi o innych, to koalicja tych, którzy chcą działać, którzy chcą pomóc Ukrainie, jest całkiem długa i robi wrażenie. Nawet Hiszpanie wysyłają okręty na Morze Czarne, Holandia i Dania przekazuje broń. Zresztą Niemcy zaczynają teraz zauważać, że kraje północy, tradycyjnie pomagające im tworzyć przeciwwagę w UE dla francuskich planów wielkich wydatków, czują się teraz kompletnie opuszczone. To już ma bardzo poważne polityczne konsekwencje i będzie miało jeszcze większe dla pozycji Niemiec jako wiarygodnego partnera w UE. W tej sprawie reszta UE jest zdecydowanie bardziej gotowa do działania niż ci, którzy mienią się liderami Europy, czyli Niemcy i Francja. Abstrahując nawet od tego, co wydarzy się na Ukrainie, sądzę, że już zmienia się dynamika w UE.

Zatem uważa pan, że całe to wahanie Niemiec i Francji w sprawie Rosji może podważyć ich pozycję wspólnego silnika UE?

To już się dzieje. Musimy powiedzieć do widzenia tej koncepcji, bo takiego przywództwa po prostu nie ma. A nawet jakby było, to nie byłoby powszechnie akceptowane. Nie wiem, co przyniesie koalicja pozostałych, być może jeszcze większą dysfunkcjonalność Unii. Ale cokolwiek się wydarzy, Niemcy i Francja będą miały na to mały wpływ.

Czytaj więcej

To będzie druga Czeczenia

A co z innymi krajami wymienianymi zwykle jako przyjazne Rosji? Austria, Węgry czy Włochy?

Reklama
Reklama

Je akurat można dołączyć do Francji i Niemiec, ale to wszystko. Charakterystyczne, że nie ma tu Hiszpanii, nawet Słowacji. Może jeszcze popiera je Słowenia.

Obecnie partnerem Rosji w negocjacjach są USA. Macron zaproponował bardziej samodzielną rolę dla UE, jakiegoś europejskiego paktu bezpieczeństwa. To może zyskać poparcie innych?

Bez szans. On sam zresztą sobie przeczy. Mówi o dialogu, ale jednocześnie o czerwonych liniach z karty paryskiej, jak suwerenność innych krajów, brak stref wpływów itp., których przecież Rosja nie uszanuje. Z powodu sytuacji wewnętrznej Francja musi być bardziej prorosyjska. Będzie wypełniać swoje zobowiązania, ale nie zaproponuje nic więcej. A Putin wie, że w obecnej sytuacji nie ma po co z Francją rozmawiać.

A czy obecny kryzys może na powrót wzmocnić więzi transatlantyckie?

Albo Ameryka tym pokieruje, albo nikt. I tylko od niej zależy, czy będzie wojna. To USA są głównym arbitrem bezpieczeństwa w Europie. I każdy, kto nie jest Niemcami i Francją, zgodzi się powierzyć swoje bezpieczeństwo na wyłączność Amerykanom. Nawet ze złym prezydentem USA, cokolwiek przyjdzie z Waszyngtonu, będzie lepsze niż to, co mogłoby przyjść z Paryża lub Berlina. Niestety, jednak ten kryzys pokazuje też pęknięcia w Waszyngtonie w sprawie bezpieczeństwa w Europie. Cała ta debata o koncentrowaniu się teraz na Chinach, nawoływanie do polityki odprężenia wobec Rosji i poparcie dla tych pomysłów w Partii Demokratycznej, ale również – co bardziej niepokojące – wśród republikanów, to jest sytuacja bez precedensu. Ci ludzie z RAND (wpływowy amerykański think tank – red.) powtarzają swoje apele o dialog z Rosją od dziesięciu lat, ale byli na marginesie. Teraz są w centrum debaty o Ukrainie. To już nie jest linia Johna McCaina czy Mitta Romneya. Zatem Europejczycy, którzy chcą polegać na Ameryce, a w pełni ich popieram, też są w trudnej sytuacji, biorąc pod uwagę, jak skomplikowana jest tam debata, jak wolno postępuje. Może na krótką metę uda się uratować Ukrainę, ale w długiej perspektywie to przekierowanie uwagi w USA na Chiny i Pacyfik jest dla nas problemem.

Polityka
Rozmowy w Berlinie. Zełenski gotów zrezygnować z dążenia do członkostwa w NATO
Polityka
Giorgia Meloni o nowej strategii USA: Mogę tylko powiedzieć: dzień dobry, Europo
Polityka
Prezydent Zełenski przyleci do Polski. Potwierdził datę wizyty
Polityka
Dlaczego Trump chce obalić Maduro? Ekspert wskazuje na mieszankę dwóch spraw
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Dwóch żołnierzy USA nie żyje po ataku w Syrii. Trump zapowiada „bardzo poważny odwet”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama