PiS chce jeszcze w tym tygodniu przyjąć ustawę zmieniającą system edukacji. Na czwartek rano planowana jest praca w sejmowych komisjach, a jeszcze tego samego dnia ustawa może trafić do bloku głosowań.
Czy temat budzi chociaż cień kontrowersji w Klubie PiS? – Moim zdaniem nie. To nie jest sprawa, która może zachwiać większością – mówi jeden z naszych informatorów. Inny przekonuje, że lex Czarnek to kontynuacja doktryny PiS, zgodnie z którą – jak to opisuje nasz rozmówca – „trzeba pokazywać zdecydowanie i reformować, nie odpuszczać". – Nie ma emocji wokół tych zmian – dodaje kolejny poseł PiS.
Ale dyskusja w Sejmie, podczas której rozpatrywano sprawozdanie z posiedzenia komisji, była jednak pełna emocji. Przeciwko projektowi ustawy opowiedziała się cała opozycja oraz Konfederacja. Posłowie opozycji zarzucali projektowi ograniczenie autonomii szkół i ich upolitycznienie, a także pozbawienie rodziców realnego wpływu na to, co dzieje się w szkole. – Dzisiaj Sejm zadecyduje, czy polska szkoła będzie odpowiadać potrzebom dzieci, czy będzie wychowywała ludzi zniewolonych i podatnych na propagandę partii rządzącej – mówiła Krystyna Szumilas z KO.
Czytaj więcej
- „Polski Ład” wypalił w stosunku do 95 do 98 proc. - stwierdził minister edukacji Przemysław Czarnek. Odpowiedzialnością za „2-3 proc. źle naliczonych podatków” obarczył księgowych, oceniając, że „temat nauczycieli przestaje istnieć, jeśli chodzi o zaniżone wynagrodzenia”.
– Ustawa znana jako lex Czarnek to zamach na autonomię szkoły. Ważniejsze jest jednak to, że to zagrożenie dla uczniów – dodawała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. – Zamiast fanatycznej walki z edukacją seksualną, wystarczyłaby walka ze skrajnym ubóstwem wśród dzieci.