– Oczywiście, że jesteśmy lepiej przygotowani (niż w 2014 roku– przyp. red.). Poza tym, jestem absolutnie przekonany, że 90 proc. Ukraińców będzie tutaj i będzie bronić kraju – powiedział szef kancelarii ukraińskiego prezydenta Andrij Jermak.
W ciągu dwóch dni dowództwo rosyjskiej armii poinformowało o rozpoczęciu manewrów ponad 13 tys. żołnierzy w pobliżu ukraińskich granic. Pierwszą grupę stanowi 3 tys. żołnierzy i około 300 pojazdów z Zachodniego Okręgu Wojskowego, którzy zaczęli ćwiczenia na północny wschód od ukraińskiej granicy oraz w obwodzie smoleńskim, graniczącym z Białorusią. Druga grupa to ponad 10 tys. żołnierzy Południowego Okręgu Wojskowego (oraz jednostki Floty Czarnomorskiej), ćwiczący na poligonach wzdłuż granicy, na Krymie, ale też w Abchazji.
Jednocześnie międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych Conflict Intelligence Team wykryła, że z rosyjskiego Dalekiego Wschodu jadą ogromne transporty z bronią i sprzętem – prawdopodobnie w kierunku Ukrainy. Na przykład aż z Ułan-Ude, stolicy Buriacji, podążają oddziały, które w 2015 roku uczestniczyły w walkach z Ukraińcami w okolicach Debalcewa. A „New York Times" informuje, że na nadgraniczne lądowiska przenoszone są wojskowe helikoptery.
Czytaj więcej
Niejeden kraj dawnego Związku Radzieckiego w nieodległej przyszłości będzie musiał zawalczyć o swoją niepodległość.
Wzdłuż granic skoncentrowanych jest obecnie ok. 100 tys. rosyjskich żołnierzy wspartych 1200 czołgami i wozami pancernymi. – Jeśli Rosjanie będą koncentrować się w pasie szerokości ok. 50 km wzdłuż granicy, wtedy będzie jasne, że Rosja rusza na wojnę – powiedział ukraiński analityk Ołeh Żdanow, podkreślając, że jeszcze to nie następuje.