Wcześniej media informowały, że podczas posiedzenia posłowie partii rządzącej mieli omawiać sytuację związaną z koronawirusem, ale także losy wiceministra sportu Łukasza Mejzy.
Mejza, według publikacji Wirtualnej Polski, założył firmę, która oferowała osobom nieuleczalnie chorym, w tym rodzicom dzieci w takim stanie, zagraniczne wyjazdy w celu odbycia terapii. Firma reklamowała się sloganem "Leczymy nieuleczalne".
Czytaj więcej
Jeśli Łukasz Mejza straci funkcję wiceministra sportu, to dotychczasowa arytmetyka sejmowa zostanie zaburzona.
Doniesienia mediów oburzyły nie tylko posłów opozycji, ale także niektórych polityków Zjednoczonej Prawicy. Domagają się dymisji Mejzy ze stanowiska wiceministra sportu. Mejza natomiast twierdzi, że Sejmowa większość na nim "stoi".
Idącego na posiedzenie klubu Jarosława Kaczyńskiego dziennikarze pytali w Sejmie, czy czy rząd Zjednoczonej Prawicy stał się zakładnikiem Łukasza Mejzy. - Nie jestem niczyim zakładnikiem- rzucił Kaczyński.