Wybory samorządowe w październiku i listopadzie będą zorganizowane według zmienionych zasad, ustawą z 31 stycznia, nowelizującą Kodeks wyborczy i inne ustawy. Ustawa ta m.in. zmienia zasady głosowania, na nowo definiując znak "X" na kartach do głosowania, ogranicza możliwość głosowania korespondencyjnego i wprowadza dwa typy komisji obwodowych. Nie będzie natomiast kamer w lokalach wyborczych, mimo wcześniejszych zapowiedzi na ten temat.
Dowiedz się więcej: Wybory samorządowe: W lokalach wyborczych nie będzie kamer
Zmiany mocno skrytykował w rozmowie z portalem fronda.pl dr Jerzy Targalski, historyk, działacz antykomunistycznej opozycji w PRL. - Mamy gwarancję, że wybory będą sfałszowane przez lokalne mafie, ponieważ PiS o to zadbał, żeby ordynacja wyborcza dawała znów, wprawdzie inne niż poprzednio, ale również szerokie możliwości takiego działania - ocenił.
- Postulowaliśmy, żeby tę całą Państwową Komisję Wyborczą rozegnać na cztery wiatry, gdyż była odpowiedzialna za uchwalanie wytycznych wręcz zachęcających do fałszerstw wyborczych. Zamiast tego Prezydent złożył hołd PKW i wszyscy pozostali na miejscu - dodał historyk.
- W ten sposób pozostawiono sprawne narzędzie sabotowania reform i było tylko kwestią czasu kiedy sędzia Hermeliński przystąpi do ratowania systemu fałszowania wyborów. Zadanie to postanowił wykonać pod pretekstem RODO. Równie dobrze mógłby się powołać na plamy na słońcu, gdy w istocie zaszantażował PiS: albo nie będzie transmisji, albo PKW sparaliżuje wybory - i jak zwykle PiS skapitulował - mówił Targalski, dodając, że "nawet w Rosji można było spokojnie obserwować w internecie jak dosypywane są głosy". - U nas fałszerstwa się ukrywa i dlatego sędzia Hermeliński zażądał likwidacji transmisji, a przecież jego wola jest ważniejsza od żądań narodu - powiedział.