Do końca kampanii samorządowej zostało mniej niż tydzień. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że bardzo intensywne wysiłki premiera Mateusza Morawieckiego i mobilizacyjny przekaz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego doprowadzą do przejęcia władzy w kolejnych sejmikach. Ale na tym etapie nikt nie jest pewny, w ilu z nich może dojść do tej zmiany.
A to może rozstrzygnąć o tym, jak najbliższe wybory zostaną odebrane. Wielu polityków PiS jest przekonanych, że duże miasta w większości przypadków są poza zasięgiem, a cała gra w terenie toczy się przede wszystkim o osłabienie PSL. W tej rozgrywce liczą się tak naprawdę cztery województwa, a walka będzie trwać o każdy mandat.
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że pewne jest w tej chwili tylko zwycięstwo i utrzymanie władzy na Podkarpaciu. Poza tym województwem lista potencjalnych przejęć władzy – każde z ogromnymi konsekwencjami dla lokalnych struktur PO i PSL – jest szeroka. Kolejne województwa, które PiS uznaje za prawdopodobne do przejęcia, to Małopolska i Podlasie. W tym pierwszym efektem mobilizującym dla wyborców PiS może być transakcja przejęcia Polskich Kolei Linowych, intensywnie promowana przez rząd w ubiegłym tygodniu. PiS liczy też na dobry wynik na Podlasiu oraz na Lubelszczyźnie i w woj. świętokrzyskim, które uważane jest za jeden z kluczowych bastionów PSL w kraju. To właśnie tam Jarosław Kaczyński mówił, że chce, by „przemalować województwa" z zielonego na niebieskie.
Czytaj także: