Dobrobyt czy klimat

Unijny plan zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych natrafił na zaskakujący opór na antypodach. Canberra odrzuca go, by nie doprowadzić u siebie do kryzysu politycznego.

Aktualizacja: 18.07.2021 13:55 Publikacja: 17.07.2021 00:01

Pożary buszu w Nowej Południowej Walii, 2019 rok

Pożary buszu w Nowej Południowej Walii, 2019 rok

Foto: AFP, Saeed Khan

– Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy, to polityka protekcjonistyczna – powiedział o propozycji Komisji Europejskiej australijski minister handlu Dan Tehan.

Plan zawiera bowiem propozycję wprowadzenia ceł m.in. na import paliw kopalnych, by uniemożliwić producentom przenoszenie produkcji poza zasięg unijnego prawa. A to może doprowadzić do konfliktów Europy z innymi kontynentami.

Zaczęło się niespodziewanie od Australii, choć to Rosja i Arabia Saudyjska wyprzedza ją w czołówce eksporterów trujących środowisko paliw kopalnych. Moskwa wyliczyła na razie, że propozycje Komisji dotkną jej eksportu do Europy wartego 7,6 mld dolarów. Rosjanie mówią jednak tylko, że są one „nieuzasadnienie ostre".

Z kolei tylko 4 proc. australijskiego eksportu trafia bezpośrednio do Europy, ale Canberra obawia się pośredniego wpływu europejskich ceł na inne rynki. A sprzedaż węgla, gazu, złota i rud żelaza to dwie trzecie eksportu zapewniającego dobrobyt najmniejszemu z kontynentów.

Rząd zaczyna protestować, mimo że Australię od kilku lat dotyka plaga susz i pożarów buszu, stanowiąc dowód zmian klimatu. Na przykład na przełomie 2019–2020 roku (tzw. Black Summer) ogień strawił powierzchnię o wielkości jednej trzeciej Polski. Jeszcze rok temu wskazywanie na zmiany klimatu jako powód niespotykanych pożarów wicepremier Michael McCormack nazwał „bredzeniem miastowych lewaków".

– Jednostronne narzucanie swoich poglądów – powiedział teraz minister Tehan o Unii.

Ale w samej Australii większość jej prowincji i terytoriów, nie oglądając się na centralny rząd, już wcześniej wprowadziła obowiązek „neutralności węglowej" do 2050 roku. Canberra zaś beznadziejnie ugrzęzła, nie mogąc podjąć decyzji z powodu nacisku lobby górniczo-energetycznego.

Sprawa klimatu jest tam bowiem problemem politycznym, a nie ekologicznym. Partia Narodowa, koalicyjny partner premiera i lidera liberałów Scotta Morrisona, sprzeciwia się nakładaniu dodatkowych danin na sektor energetyczny i wydobywczy, będąc pod naciskiem swych wyborców (głównie z odległych prowincji). Europejskie organizacje ekologiczne uprzedzają tymczasem, że „zapłacenie ceny (za europejskie plany) przez zwykłych konsumentów jest nieuniknione, a politycy muszą to jasno zakomunikować". Ostrzeżenie dotyczy Europy, ale też częściowo krajów, które dotkną cła zwane „podatkiem węglowym".

Sam australijski premier Scott Morrison widział zaś, jak pod naciskiem lobby energetycznego upadł rząd jego poprzednika Malcolma Turnbulla, który próbował ograniczać ceny energii dyktowane przez międzynarodowe koncerny (m.in. francuski GDF Suez) i przełamać ich niechęć do inwestowania w infrastrukturę (w tym w energię odnawialną). Dekadę wcześniej Canberra po raz pierwszy przyjęła plan zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, ale utrzymał się on tylko trzy lata (do 2014 roku) i padł pod naciskiem producentów.

Widząc jednak determinację Europejczyków, rząd zapowiada, że chce doprowadzić do zmian, „ale nie przymusem, lecz zachętą". Canberra zamierza postawić na „zmiany technologiczne", a nie „cła węglowe", choć nie tłumaczy, w jaki sposób. Morrison zapewnia jednak, że „nie mówimy już »czy« ale »kiedy«", co jednak sprawia, że Canberra sprzeciwia się terminom wyznaczonym w unijnym projekcie, próbując jak najbardziej zyskać na czasie.

– Wszyscy szukają więcej węgla. (...) Na rynku (obecnie) go brakuje, a wszyscy chcą go mieć – mówi tymczasem prezes australijskiego koncernu Whiteheaven Paul Flynn, zapowiadając większe zyski wraz ze znoszeniem ograniczeń epidemiologicznych na świecie.

– Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy, to polityka protekcjonistyczna – powiedział o propozycji Komisji Europejskiej australijski minister handlu Dan Tehan.

Plan zawiera bowiem propozycję wprowadzenia ceł m.in. na import paliw kopalnych, by uniemożliwić producentom przenoszenie produkcji poza zasięg unijnego prawa. A to może doprowadzić do konfliktów Europy z innymi kontynentami.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"