Tak jak na mnie nakłada się obowiązek zajmowania się Wrocławiem, co jest oczywiście słuszne, tak politycy krajowi, szczególnie ci, którzy są w rządzie, oprócz gier politycznych powinni się zajmować sprawami Polski. I rozliczenie wyborcze przyjdzie w 2010 r.
A ja jak nie widziałem bitej drogi z Wrocławia do Warszawy, tak jej nie widzę. Podobnie nie widzę, by wychodziła na światło dzienne obiecywana przez rząd PO ustawa metropolitalna.
Nie dostrzegam, żeby działo się cokolwiek, co popychałoby cywilizacyjnie Polskę do przodu. A to są zadania moich kolegów z Warszawy. Niech się więc nie obrażają, że ich krytykuję.
[b]Ale po co było krytykować jeszcze spory premiera z prezydentem, że niczym koguty przepychają się w drzwiach? Uderzył pan w ten stół i jest pan w coraz gorszej sytuacji. Nie przewidział pan tego?[/b]
Zapytano mnie o ten spór i po prostu odpowiedziałem cytatem z Szymona Kobylińskiego, że w niektórych krajach walki kogutów są zabronione. I nie chodzi o zdrowie drobiu, są sprawy poważniejsze. Taki mam pogląd na relacje premier – prezydent i wydaje mi się, że jest to opinia szeroko podzielana. Przepychanka brukselska była dowodem na to, że politycy krajowi nie zajmują się rzeczywistymi problemami, tylko grają w spektaklu oderwanym od rzeczywistości.
[b]Nie lepiej być cichym i pokornym, mieć np. lotnisko, które pan sobie wymarzył, albo dotacje na muzea, które pan planował? Łatwiej przecież byłoby rządzić, mając za sobą przychylny rząd?[/b]