– Staliśmy się wielkim i dumnym państwem – przekonywał premier Donald Tusk podczas konferencji podsumowującej dwulecie rządów.
Na niebieskim tle, w niebieskiej koszuli i niebieskim krawacie Tusk chwalił siebie i swój gabinet za zwycięskie wyjście z kryzysu, dobre wykorzystanie środków unijnych, podniesienie prestiżu Polski na arenie międzynarodowej. Na dowód wyliczał: w 2009 r. szefowie rządów i państw odwiedzali Polskę ponad 47 razy, a w 2006 r., gdy rządził PiS, tylko 16 razy. Zapewniał, że rząd PO spowoduje przełom cywilizacyjny: – Zastaliśmy Polskę analogową, zostawimy cyfrową. Przygotowujemy ją do masowego przystosowania do szerokiego pasma – mówił. I zapewniał, że w ciągu czterech lat rząd zbuduje więcej autostrad i dróg ekspresowych niż w ostatnim 20-leciu.
Przemówienie Tuska rozpoczęło cykl 18 paneli tematycznych na temat m.in. zdrowia, edukacji, gospodarki. Debaty zaplanowano na piątek i sobotę. Zostali na nie zaproszeni eksperci, dziennikarze i parlamentarzyści – jak skarżyła się opozycja – głównie z PO.
– Z naszego 200-osobowego klubu zaproszono tylko czterech parlamentarzystów – mówi posłanka PiS Grażyna Gęsicka. – Cała czwórka przez ministra środowiska Macieja Nowickiego. Polsce jest potrzebna poważna debata na temat stanu państwa. A nieobecność opozycji temu nie służy – przekonuje Gęsicka. Jej zdaniem wystąpienie premiera przypominało polukrowaną akademię z czasów PRL.
Jolanta Szymanek-Deresz skarżyła się, że nie zaproszono nikogo z Klubu Lewica.