– Od kilku tygodni w jednym z dużych banków staram się o kartę kredytową, bez powodzenia – żali się „Rz" znany polityk z władz Platformy.
Karta miała być standardowa, do 5 tys. zł kredytu. Poseł ma niewielkie oszczędności i żadnych zaległości do spłacenia.
– Podczas rozmów okazało się, że daliby mi kartę, ale najchętniej po jesiennych wyborach, gdy będę miał gwarancję płynności finansowej na kolejne cztery lata – dodaje.
Okazuje się, że podobne problemy to dla parlamentarzystów nic nowego.
– Takie sygnały jeszcze do mnie nie dotarły, ale myślę, że może być taki problem, bo posłowie skarżyli się już, że banki chcą, by zaciągane kredyty spłacili w ciągu czterech lat, czyli przed zakończeniem kadencji – mówi Jerzy Budnik (PO), szef Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.