Nowy resort administracji i cyfryzacji okazuje się superministerstwem. Jak twierdzą rozmówcy "Rz" z PO i otoczenia premiera, odzwierciedla to coraz mocniejszą pozycję Michała Boniego. Obok ministra finansów Jacka Rostowskiego to przede wszystkim na nim premier oprze się w rządzie, wprowadzając zapowiedziane w exposé zmiany.
Urzędy do poprawy
Zadanie dla Boniego? Według Donalda Tuska ma skupić w swoim ręku wszystko, co dotyczy informatyzowania usług publicznych i dzięki temu "przyspieszyć rewolucję cyfrową". – W niemal każdym resorcie znajdują się sprawy związane z informatyzacją. Jeśli premier powie ministrom, że to Boni ma w nich ostatnie słowo, jego pozycja będzie ogromna – mówi bliski premierowi polityk.
– Absolutnym priorytetem jest dla mnie poprawa jakości usług administracji – deklaruje Michał Boni w rozmowie z "Rz".
Jednocześnie dzięki skomputeryzowaniu usług publicznych można będzie ograniczyć liczbę urzędników.
Ale, jak się dowiadujemy, Boni ma też inną rolę – strażaka gaszącego pożary, które wybuchną w czasie wprowadzania cięć i oszczędności. – Pierwszy gorący kartofel, jaki mu wrzucił premier, to emerytury duchownych – twierdzi nasz rozmówca z otoczenia Tuska.