Przejęcie władzy w Sojuszu odbyło się w przyjaznej atmosferze i bez marginalizowania środowiska ustępującego lidera. W samej partii słychać opinie, że Miller dogadał się z Napieralskim. – Sądząc po tym, że nie było rozliczenia ostatniej kampanii, to w SLD niewiele się zmieniło – ocenia Marek Borowski, senator niezrzeszony, który odszedł z tej partii w 2004 r.
Czy to pomoże partii, która pod przywództwem byłego premiera ma – według naszych informatorów – starać się o współrządzenie z PO?
W sobotnim starciu z innymi kandydatami Miller okazał się bezkonkurencyjny. Poparło go 320 delegatów spośród 430 uczestniczących w wyborze nowego szefa Sojuszu.
– Od dawna mówiłem, że tak będzie, nikt inny przy Millerze nie miał szans – mówi "Rz" były premier Józef Oleksy. – Co więcej, jestem przekonany, że Leszek zostanie szefem Sojuszu na następne cztery lata, a w 2015 roku będzie kandydował na prezydenta Polski.
Miller jako świeżo upieczony przewodniczący mówił podczas konferencji prasowej, że czas już przestać zajmować się sobą, a zacząć służyć obywatelom, dla których "ból transformacji stał się nie do zniesienia". Zadeklarował zarazem, że będzie popierał pomyły rządu zgodne z programem partii.