Ludowcy upierają się przy swojej propozycji postulatu zmniejszania czasu pracy kobiet o trzy lata za każde urodzone dziecko. Zaapelowali nawet do Parlamentarnej Grupy Kobiet, by zajęła się tą propozycją. Zapowiadają, że będą też zabiegali o płatny urlop wychowawczy. W nieoficjalnych rozmowach nie ukrywają, że do zradykalizowania postawy sprowokowała ich m.in. decyzja ministra finansów Jacka Rostowskiego o nieumożeniu im odsetek od długu.
W ciągu pięciu lat PSL musi spłacić 20 mln zł. To kara za księgowy błąd z 2001 r. Ludowcy chcieli rozłożenia na raty 9 mln zł głównego długu (pozostała kwota to odsetki, na dziesięć lat i umorzenia odsetek).
- Ta decyzja ministra to chęć zdyscyplinowania nas. Ale to się nie uda - słyszymy od polityka z otoczenia Waldemara Pawlaka.
Taka postawa ludowców irytuje polityków PO. - Idea, aby kobiety wielodzietne mogły wcześniej przejść na emeryturę, jest godna rozważenia - mówi "Rz" Tomasz Lenz, wiceszef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. - Ale propozycja PSL mogłaby doprowadzić do tego, że kobieta koło czterdziestki mogłaby przejść na emeryturę. Droczenie się PSL w tej sprawie odbieram bardziej jako próbę zaakcentowania pozycji w koalicji niż realną propozycję.