PiS wyprzedza tuskobus

Jarosław Kaczyński ze swoją partią ruszył w Polskę. Cel? Odwiedzić każdą parafię. I ubiec Donalda Tuska.

Aktualizacja: 22.04.2013 09:27 Publikacja: 22.04.2013 01:03

Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami powiatu łowickiego

Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami powiatu łowickiego

Foto: PAP/serwis codzienny, Grzegorz Michałowski Grz Grzegorz Michałowski

Pabianice, Żyrardów, Łowicz, Bełchatów, Opoczno, Skarżysko Kamienna i Szydłowiec – tylko w miniony weekend prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odwiedził te polskie miasta. Od końca marca co sobotę i niedzielę jeździ po całym kraju.

Scenariusz co tydzień ten sam: spotkania w domach kultury, aulach szkół i salach bankietowych. I ostra krytyka rządu. – Trzeba sobie zadać pytanie: czy tak musi być, czy istnieje alternatywa? Jeżdżę po polskich miastach, po polskich powiatach, żeby przekonywać, że ta alternatywa istnieje – mówił w sobotę Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Pabianic.

Do końca roku kierownictwo PiS chce odwiedzić wszystkie powiaty, a szeregowi posłowie dostali polecenie pojawienia się w każdej parafii. Główna partia opozycyjna próbuje uprzedzić premiera Donalda Tuska przed zapowiadanym gospodarskim objazdem kraju.

Jeżdżąc po Polsce, Kaczyński pozwala sobie na ostrzejsze wypowiedzi niż podczas konferencji prasowych w Warszawie. W sobotę w Żyrardowie mówił, że jego partia „musi stworzyć wraz ze sprzyjającymi mu środowiskami ruch pilnowania wyborów". – W każdym lokalu wyborczym musi być odważny pełnomocnik, który będzie pilnował do rana liczenia głosów i sfotografuje obwieszczenia wyborcze. Wyniki sami musimy podliczać. Do tego dobrze by było, by pod każdym lokalem byli ludzie gotowi tam stać całą noc – wyjaśniał.

Prezes często składa też obietnice trudne do zrealizowania. Na początku kwietnia we Wschowej mówił o „projekcie wielkiej operacji, dzięki której mogłoby powstać 1,2 mln nowych miejsc pracy", a w Rybniku, w którym wczoraj odbyły się wybory uzupełniające do Senatu, obiecywał odbudowę śląskiego przemysłu.

– Pomysł, by objechać Polskę, wziął się stąd, że polityka musi wyjść ze studiów telewizyjnych, Facebooków i Twitterów do żywego człowieka – tłumaczy szef komitetu wykonawczego PiS Joachim Brudziński. – W roku ubiegłym objechaliśmy wszystkie 41 okręgów wyborczych. Teraz kolejnym etapem jest konsekwentnie realizowany kalendarz wizyt niższego szczebla. Chcemy odwiedzić wszystkie powiaty do końca roku – mówi.

Prezes PiS w terenie mówi ostrzej niż w Warszawie. I nie stroni od obietnic

Oficjalnie PiS nie chce rywalizować z tuskobusem, czyli autokarem, którym wkrótce ma ruszyć w Polskę Donald Tusk. Jednak co innego mówią nieoficjalnie politycy PiS. Tłumaczą, że prezes chce odwiedzić regiony, zanim zrobi to szef rządu.

Do gospodarskich wizyt premiera nawiązuje zresztą sam Kaczyński. W dniu inauguracji kampanii mówił: – Premier Tusk ma jeździć tuskobusem po Polsce i rozdawać pieniądze. Jeśli tu przyjedzie, to trzymajcie go za słowo.

Donald Tusk zapowiedział cykl wizyt w spocie wyemitowanym w lutym w TVP. Choć od tej deklaracji minęły dwa miesiące, regionalni działacze PO nie dostali jeszcze z centrali instrukcji dotyczącej organizacji poszczególnych wizyt. – Wizyty nie są jeszcze przygotowywane. Myślę, że może nastąpić jakaś zmiana koncepcji – mówi jeden z łódzkich posłów Platformy.

Objazd Polski Jarosław Kaczyński zainaugurował 23 marca w Gostyninie na Mazowszu. Nie obyło się bez wpadki. Prezes przejęzyczył się, mówiąc, że jest w Gąbinie, co wytknęły mu lokalne media. O pomyłkę jednak nietrudno, bo tego samego dnia był jeszcze w Radziejowie i Mogilnie w województwie kujawsko-pomorskim, a dwa tygodnie później odwiedził siedem miejscowości w Polsce południowo-zachodniej.

Objazdowej akcji prezesa PiS towarzyszy mobilizacja pozostałych członków kierownictwa partii, a nawet szeregowych posłów. Partia chce, by do końca kadencji odwiedzili każdą parafię w swoim okręgu wyborczym. – Należy ją rozumieć nie jako jednostkę kościelną, lecz administracyjną. To więcej niż sołectwo, mniej niż gmina – tłumaczy Joachim Brudziński.

Posłowie partyjne polecenie często rozumieją jednak dosłownie i jako miejsce spotkań z wyborcami wybierają salki katechetyczne. W marcu furorę w Internecie zrobił film z posłem Tomaszem Kaczmarkiem, który przemawia do wyborców w salce na tle krzyża. W takich miejscach spotyka się też m.in. były szef CBA Mariusz Kamiński. W sobotę złożył wizytę w domu parafialnym w Kadzidle koło Ostrołęki. Spotkania z wyborcami Bartosza Kownackiego, posła PiS i mecenasa części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, są czasami poprzedzone mszami świętymi w intencji ofiar katastrofy. W salach katechetycznych spotyka się też gdański poseł PiS Andrzej Jaworski. – Nie uznaję rozdziału państwa od Kościoła. Nie mogę mówić, że jestem w jednej chwili osobą polityczną, a w innej osobą wierzącą – wyjaśnia „Rz".

Rzecznik Klubu PO Paweł Olszewski zapewnia, że jego partia nie obawia się ruszenia posłów PiS w teren. – Na organizowaniu spotkań w przykościelnych salach tylko oni stracą – przekonuje.

Jednak co innego mówią politolodzy. – Kryzys gospodarczy może się przełożyć na niższą frekwencję w wyborach. Określenie „każdy głos na wagę złota" może nabrać specjalnego znaczenia – tłumaczy politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.

Dlatego w teren rusza też niemal cała opozycja. Rzecznik SLD Dariusz Joński mówi, że liderzy tej partii w najbliższych tygodniach odwiedzą miejsca „szczególnie zagrożone wykluczeniem i bezrobociem". – Pojawią się tam w towarzystwie szefa OPZZ Jana Guza – wyjaśnia.

Lider Ruchu Palikota Janusz Palikot odbywa tygodniowo co najmniej dwa spotkania w terenie, a poseł jego partii Łukasz Gibała zapowiada, że do końca roku chce w 80 miastach przedstawić program gospodarczy ugrupowania. – Odbyłem już ponad 20 spotkań. Z reguły frekwencja wynosi 100 – 200 osób – wyjaśnia.

Politolog dr Wojciech Jabłoński uważa, że dzięki regularnemu objazdowi Polski partie mogą zyskać nawet dodatkowe kilka procent głosów. – Jednak pod warunkiem, że objazdy potrwają dłużej i nie będą tylko wiosennym przebudzeniem – tłumaczy.

Na wzrost poparcia liczy też sam Jarosław Kaczyński. W Gostyninie mówił, że dzięki mobilizacji jego partia może wygrać wybory. – Do samodzielnych rządów brakuje nam 8 – 9 proc. Ale to jest do zrobienia – podkreślił.

Pabianice, Żyrardów, Łowicz, Bełchatów, Opoczno, Skarżysko Kamienna i Szydłowiec – tylko w miniony weekend prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odwiedził te polskie miasta. Od końca marca co sobotę i niedzielę jeździ po całym kraju.

Scenariusz co tydzień ten sam: spotkania w domach kultury, aulach szkół i salach bankietowych. I ostra krytyka rządu. – Trzeba sobie zadać pytanie: czy tak musi być, czy istnieje alternatywa? Jeżdżę po polskich miastach, po polskich powiatach, żeby przekonywać, że ta alternatywa istnieje – mówił w sobotę Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Pabianic.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Polityka
Koniec Trzeciej Drogi. Czy ludowcy myślą o sojuszu z Platformą Obywatelską?
Polityka
Kołodziejczak: Minister nie do końca korzystał z mojej pomocy. Siekierski: Szkodził jedności koalicji
Polityka
Czy Karol Nawrocki będzie miał dostęp do tajemnic NATO? ABW odpowiada
Polityka
Donald Tusk po posiedzeniu RBN: Postawiłem kwestię wiarygodności wyborów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Andrzej Duda: W tej sprawie rząd i ja mówimy jednym głosem