Akcja pod hasłem "Orzeł może" została zorganizowana przez radiową Trójkę i "Gazetę Wyborczą".  Jej krytycy wytykają, że podczas imprezy z udziałem prezydenta zamiast flag wśród uczestników dominowały różowe balony.

- Komorowski chciał być królem lemingów, a został królem obciachu, no takiej imprezy to świat polskiej polityki dawno nie widział - kpił polityk. - Już gorzej nie można było tego zrobić, ten słynny orzeł z czekolady, bez korony - mówił Hofman. Jego zdaniem czekoladowy orzeł "jest takim zabawnym symbolem tego obciachu, bo największym problemem jest to, że chciano zrobić ze święta flagi".

- Obciach taki, że nawet najwierniejsi z wiernych, takich, że tak powiem wyborców Komorowskiego myślę wstydzą się za to, co zrobił - ocenił.

Zarzuty dotyczące braku korony odpierał potem w RMF FM prezydencki minister Tomasz Nałęcz. - Muszę tutaj odwołać się do znajomości biologii. Widziałem różne orły w różnych miejscach, ale żaden korony nie miał. Przecież to był wizerunek ptaka, nie godła państwowego - stwierdził.

Nałęcz stwierdził, że pierwotne zapowiedzi organizatorów o zbiorowej konsumpcji czekoladowej figury nie mogły się zrealizować, ze względu na przepisy sanitarne.