List premiera wysłany został wczoraj. Ujawniliśmy go w serwisie rp.pl. To najostrzejszy do tej pory atak Tuska na Gowina. Premier zarzucił Gowinowi, że świadomie szkodzi Platformie, bo przy okazji wyborów szefa PO próbuje wypromować nowe ugrupowanie, które chce utworzyć. „Długo się zastanawiałem, czy mam to powiedzieć otwarcie, w trakcie naszej kampanii. Po ostatnim głosowaniu w Sejmie [Gowin nie poparł pomysłu rządu, aby zawiesić budżetowe progi ostrożnościowe – red.], nie mam już wątpliwości.” — napisał premier, strasząc rozpadem partii w razie zwycięstwa Gowina.
Co na to Gowin? Nie pozostaje dłużny. Wczoraj członkowie Platformy dostali jego odpowiedź na zarzuty Tuska. „Mój konkurent skupił się na straszeniu mną i insynuowaniu mi rzekomych niecnych intencji. Takie zastępowanie debaty programowej atakiem personalnym to przejaw dramatycznej słabości. Nie zamierzam rywalizować na tym poziomie” — napisał Gowin, pytając: „Donald, naprawdę sam to napisałeś?”
Według naszych rozmówców z Platformy, w otoczeniu premiera zapadła decyzja, aby oprzeć kampanię wyborczą na podważaniu lojalności Gowina wobec PO i eksponowaniu jego sympatii do PiS. Nie przypadkiem zatem w liście Tuska znalazła się ostra krytyka Gowina za jego wywiad dla „Rz”, w którym nazwał PiS „normalną, demokratyczną partią”.
„Kiedy słyszę od niego ciepłe słowa pod adresem PiS (normalna, demokratyczna partia) i wyłącznie krytyczne pod adresem Platformy, przestaję wierzyć w jego dobre intencje" – napisał Tusk.
Premier nie przedstawia w swoim liście żadnych pomysłów programowych. Za to Gowin do listu dołączył swój wyborczy program „Przedsiębiorczość – Rodzina – Obywatelskość”. Postuluje w nim m.in. urlopy macierzyńskie dla kobiet na umowach czasowych, studentek i bezrobotnych, ulgi podatkowe na dzieci, uchwalenie Karty Praw Podatnika oraz ograniczenie finansowania partii przez budżet państwa.