O reakcję polityków PiS podczas posiedzenia klubu był dziś pytany przez dziennikarzy rzecznik partii Adam Hofman. - Nawet szemrania nie było - zapewnił.
Według informacji "Rz" sprawa wywołuje jednak spore emocje, głównie wśród szeregowych posłów PiS, którzy będą mieli utrudnione kontakty z mediami. Od teraz każdy parlamentarzysta tej partii, gdy dostanie zaproszenie od dziennikarza czy wydawcy, ma odesłać go do biura prasowego, które będzie decydować kto jest merytorycznie przygotowany, by wypowiadać się w dany temat. Karą za nieposłuszeństwo ma być zakaz kandydowania do Sejmu czy Parlamentu Europejskiego.
"Rz" rozmawiała z uczestnikami wczorajszego posiedzenia komitetu politycznego PiS i parlamentarzystami, którzy byli dziś na posiedzeniu klubu parlamentarnego. O ile na komitecie ta kwestia nie budziła większych kontrowersji, to klub nie przyjął jej z takim spokojem. - Hofman nie jest w stanie ograniczyć aktywności medialnej członków kierownictwa partii, ale może utrudnić życie posłom o słabszej pozycji - argumentuje jeden z parlamentarzystów PiS.
Decyzję na klubie ogłosił Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że w mediach często występują parlamentarzyści nieprzygotowani, na co zwracało mu uwagę środowisko naukowe skupione wokół partii. - Nie rozpoczęto dyskusji, oznajmiono że decyzja jest już podjęta - relacjonuje uczestnik posiedzenia. Jego zdaniem część osób chciała zabrać głos, ale w tej sytuacji mijało się to z celem.
Szczególnie zbulwersowani mają być politycy, którzy mają dobre stosunki z Radiem Maryja. Oburza ich fakt, że decyzję o ich występach w tym medium będzie podejmowała osoba, która publicznie negowała nauczanie Kościoła. Mowa tu o wypowiedziach Hofmana, który miał dopuszczać stosowanie in vitro.