Za miesiąc mijają cztery lata od katastrofy w Smoleńsku. Rocznica, która wypada kilka tygodni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, mogłaby być okazją do demonstracji siły dla prowadzącego w sondażach Prawa i Sprawiedliwości. Czy to się uda?
Poniedziałkowy wieczór. Przed warszawską archikatedrą św. Jana ustawiają swoje stoliki uliczni sprzedawcy książek. Za chwilę rozpocznie się msza święta w intencji ofiar katastrofy. Każdego dziesiątego dnia miesiąca politycy PiS i kluby „Gazety Polskiej" obchodzą tzw. miesięcznicę, na którą przychodzi przynajmniej kilka tysięcy osób. Tuż po katastrofie pojawiało się ich kilkadziesiąt tysięcy.
Jeden ze sprzedawców zachęca do zapoznania się z publikacjami o masonerii. Gdy pytamy o Smoleńsk, starszy mężczyzna przyznaje, że temat nie cieszy się już u niego dużą popularnością.
– Przez pierwsze dwa lata był dla moich klientów najważniejszy. Teraz niestety ta fala opada – przyznaje. – Proszę zobaczyć, tu zawsze podczas mszy były tłumy, stolik mi niemal wywracali – wspomina, pokazując na ulicę przed świątynią.
Po mszy formuje się Marsz Pamięci, który co miesiąc przechodzi kilkaset metrów dalej, pod Pałac Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu. Nieprzychylni PiS publicyści porównywali go kiedyś do marszu włoskich faszystów, ale dziś próżno szukać płonących pochodni. Nie ma też wielu transparentów. „Bereza KAR Tuska", „Totalitaryzm zawsze groźny, zbrodnia" – można przeczytać na nielicznych. Oprócz tego flagi narodowe.