Jacek Rostowski został nowym szefem doradców premier Ewy Kopacz. Informację o tej decyzji przekazał TVN 24 poseł PO Ireneusz Raś. Jednym z pierwszych zadań byłego ministra finansów na nowym stanowisku była pomoc w przygotowaniu wystąpienia Kopacz przed prośbą o udzielenie wotum zaufania.
Sam Rostowski nie ukrywał, że był zaangażowany w przygotowanie przemówienia, ale nie chciał zdradzić, które części współtworzył. - Na tym polega talent skutecznego premiera, że umie korzystać z szerokiego zaplecza i tak było w tym przypadku - podkreślał dla TVN 24.
Dodawał też, że w expose nie ma obietnic, a zapowiedzi. - To są wszystko zapowiedzi, nieładnie mówić obietnice. Obietnice to tak, jakbyśmy rozmawiali z dziećmi i im obiecali cukierki, tutaj są zapowiedzi na 2015 i 2016 rok, z wyborami mają relatywnie mało do czynienia - tłumaczył.
Nominację dla Rostowskiego krytykuje jednak opozycja. - Powrót Jacka Rostowskiego na pierwszą linię jest zadziwiający; w tej nominacji nie ma żadnej logiki, to skończy się dla Polski katastrofą - oburza się Dariusz Joński, rzecznik klubu SLD. Jak dodaje, "ta nominacja oznacza również, że PO straciła wielką szansę na zwrócenie się do wyborców lewicy". - To dla nas jasny i czytelny sygnał - podkreślał w rozmowie z Onetem.
Zdaniem Jońskiego powrót Rostowskiego oznacza, że wszystkie społeczne obietnice Ewy Kopacz, zawarte w dzisiejszym expose, nie zostaną zrealizowane. - Rostowski dał się przecież poznać w akcji jako liberał, który prowadzi politykę całkowicie antyspołeczną - tłumaczył poseł SLD i dodawał, że były minister finansów będzie sprzeciwiał się przecież wydawaniu pieniędzy na cele społeczne.