We wtorek Krzysztof Bosak został zaprezentowany jako kandydat na prezydenta Zielonej Góry, o czym jako pierwsi informowaliśmy w wydaniu internetowym. O to stanowisko będzie się jednak ubiegał nie tylko z ramienia swojej partii, ale komitetu Nowej Prawicy i Ruchu Narodowego.
To pierwszy przypadek sojuszu tych dwóch ugrupowań, ale, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", może być początkiem dalszej, trwałej współpracy.
– Wspólnym startem chcemy pokazać, że pragmatyczna współpraca między naszymi środowiskami jest możliwa – mówi jeden z prominentnych działaczy Ruchu Narodowego. Z naszych informacji wynika też, że wybory w Zielonej Górze mają być również testem, czy wspólny start ma w ogóle sens. – Chcemy sprawdzić, czy dostaniemy premię za wspólne listy – tłumaczy bliski współpracownik Janusza Korwin-Mikkego.
Wzajemne sondowanie możliwości współpracy trwa już od kilku miesięcy. Partie od dawna się też wzajemnie nie krytykują. Oficjalny sygnał do porozumienia dał Korwin-Mikke podczas manifestacji przed Państwową Komisją Wyborczą. W trakcie swojego przemówienia rzucił niespodziewanie do lidera narodowców Roberta Winnickiego: – Panie Robercie, zmieniamy to państwo razem, nie? Wtedy Winnicki tylko się uśmiechnął.
Narodowcy i korwiniści chcą pokazać, że ich współpraca jest możliwa