Był pan działaczem PO, dziś jest pan w drużynie ekspertów PiS i Zjednoczonej Prawicy. Dlaczego?
Janusz Buzek: Trzeba się cofnąć o rok, kiedy wyciekły słynne taśmy prawdy z rozmów nagranych w restauracjach. Wtedy coś pękło między władzą i społeczeństwem. Zobaczyliśmy jak establishment polityczny traktuje siebie, społeczeństwo i państwo. Wtedy na swoim profilu w portalu społecznościowym opisałem moją niezgodę na działania rządu Donalda Tuska, m.in. brak dymisji ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. To był początek. Druga kwestia związana jest ze światopoglądem. PO skręciła w lewo, odeszła od chrześcijańskich wartości. Widać to po gender zapisanym w konwencji antyprzemocowej, czy ustawie o in vitro. To kolejne punkty, przez które nie chciałem być w PO.
Krewny Buzka dołącza do PO - czytaj więcej
Jest pan przedstawicielem ewangelików ze Śląska Cieszyńskiego, gdzie PO ma rekordowo wysokie, a prawica rekordowo niskie poparcie. Dlaczego tak się dzieje?
W mniejszościach takich jak nasza, czy prawosławna na Podlasiu, jest pewna nieufność do narodowego patriotyzmu. Trzeba zrozumieć pewną obawę mniejszości. Przy czym na przełomie XIX i XX wieku ewangelicy tworzyli endecję w Księstwie Cieszyńskim. Była łączność z polską kulturą. Ja mam w rodzinie pradziadków, którzy na piechotę szli do Krakowa kupować polskie książki. Ale ewangelicy w ostatnim czasie woleli tę bardziej letnią światopoglądowo opcję, uważając, że to będzie dla nich bezpieczniejsze.