Reklama

Za co Trybunał dla Zbigniewa Ziobry

Były minister wydawał polecenia z naruszeniem prawa i wpływał na zeznania – oskarża komisja sejmowa.

Aktualizacja: 23.07.2015 15:40 Publikacja: 22.07.2015 21:00

Komisji nie zależało na ustaleniu prawdy – mówi poseł Zjednoczonej Prawicy Andrzej Romanek, przedsta

Komisji nie zależało na ustaleniu prawdy – mówi poseł Zjednoczonej Prawicy Andrzej Romanek, przedstawiciel Zbigniewa Ziobry

Foto: Dziennik Wschodni/Maciej Kaczanowski

W czwartek Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej zapewne skończy prace nad wnioskiem o postawienie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Do uzupełnienia zostały braki formalne, na które zwróciła uwagę marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Chodzi m.in. o brakujące dane osobowe Ziobry i wskazanie listy świadków do przesłuchania przez Trybunał.

Jeśli poprawienie sprawozdania odbędzie się bez przeszkód, za kilka dni stanie się ono jawne. Dokument już poznała „Rzeczpospolita".

Pięć zarzutów

Wniosek w sprawie Ziobry wpłynął w listopadzie 2012 r. Podpisało się pod nim 150 posłów z PO, SLD i ówczesnego Ruchu Palikota, którzy sformułowali osiem zarzutów wobec byłego ministra (pełnił swą funkcję w latach 2005–2007).

Komisja m.in. przesłuchała kilkunastu świadków i zapoznała się z materiałami z kilku prokuratur. Uznała, że z ośmiu zarzutów broni się sześć, z czego dwa można potraktować łącznie. Ostatecznie Ziobro odpowie więc za pięć przewin.

Pierwsza dotyczy złamania prawa przy kierowaniu dwoma rządowymi zespołami powołanymi do zwalczania przestępczości. Zdaniem komisji żaden z nich prawdopodobnie nigdy się nie spotkał, a Ziobro wykorzystywał pozycję szefa po to, by uzyskiwać informacje od policji, czyli służby podlegającej innemu ministrowi – spraw wewnętrznych. Były komendant główny policji Konrad Kornatowski zeznał, że Ziobro wydawał mu polecenia i żądał materiałów, do których nie miał prawa wglądu. Drugi zarzut dotyczy przecieku z tzw. afery gruntowej. Zdaniem komisji Ziobro jako prokurator generalny nadzorował śledztwo w tej sprawie, choć sam był w niej przesłuchiwany jako świadek. W efekcie przekroczył swoje uprawnienia. W dodatku miał wpływać na zeznania byłego szefa PZU Jaromira Netzla z zamiarem, by ten obciążył byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Kolejne trzy zarzuty też łączą się z aferą gruntową i śledztwem dotyczącym przecieku z akcji CBA. Ziobro miał bezpodstawnie wyłączyć z postępowania prokuratorskiego część materiałów po to, by dało się zatrzymać Kornatowskiego, Netzla i Kaczmarka.

Reklama
Reklama

Miał też niezgodnie z prawem odsunąć od śledztwa Marzenę Kowalską z warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, a także złamać przepisy, wydając pisemną zgodę na objęcie kontrolą operacyjną przez CBA m.in. byłych polityków Samoobrony Andrzeja Leppera, Krzysztofa Filipka i Janusza Maksymiuka. Komisja uważa, że ustawa o CBA nie dawała takiej możliwości. Dwa zarzuty, których komisji nie udało się udowodnić, dotyczyły bezprawnego objęcia kontrolą operacyjną dziennikarza „Gazety Wyborczej" Wojciecha Czuchnowskiego, a także śledztwa w sprawie korupcyjnej byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Posłowie pisali we wstępnym wniosku, że Ziobro z powodów politycznych naciskał na zatrzymanie związanego z PiS ministra już po wyborach do Sejmu.

Sąd kapturowy

Suchej nitki na sprawozdaniu nie zostawia Andrzej Romanek, poseł Zjednoczonej Prawicy i przedstawiciel Ziobry. Jego zdaniem zdominowana przez koalicję komisja działała jak sąd kapturowy. – Oddaliła wszystkie wnioski dowodowe zgłaszane przez obronę i Zbigniewa Ziobrę. Dobierała świadków pod fałszywą tezę i nie zależało jej na ustaleniu prawdy. A prawda jest taka, że Zbigniew Ziobro działał zgodnie z prawem – mówi. – Poza tym podejmował decyzje nie jako minister sprawiedliwości, ale prokurator generalny. Tymczasem zgodnie z konstytucją prokurator generalny nie może stanąć przed Trybunałem.

Sam Ziobro mówił nam w tym roku: – Jako prokurator nadepnąłem na odcisk niejednemu człowiekowi władzy, a postępowanie w Sejmie jest próbą politycznego odwetu.

Szef komisji Robert Kropiwnicki z PO nie ma sobie nic do zarzucenia. – Zbigniew Ziobro odpowiada jako minister w związku z pełnieniem funkcji prokuratora. Tych stanowisk nie da się rozdzielić – argumentuje. – A jeśli chodzi o wnioski dowodowe, obrona zgłaszała je pod koniec postępowania w celu jego przedłużenia. Zeznania proponowanych przez nią świadków, m.in. byłego prokuratora Jerzego Engelkinga, mamy już w m.in. w stenogramach z naciskowej komisji śledczej.

Wątpliwości koalicji

Nieoficjalnie wiadomo jednak, że nawet niektórzy posłowie PO mają wątpliwości co do kształtu sprawozdania. Mówią, że z powodu słabo udokumentowanych zarzutów przedłużały się prace przed komisją, a postanowiono zakończyć je z powodów politycznych. Głosowanie w sprawie Ziobry ma się odbyć we wrześniu, w środku kampanii wyborczej. Nie można przeprowadzić go teraz, bo zgodnie z prawem posłowie mają 21 dni na zapoznanie się ze sprawozdaniem.

By postawić byłego ministra przed Trybunałem, trzeba trzech piątych głosów, które PO powinno się udać zebrać, bo przeciw Ziobrze zagłosuje też najprawdopodobniej SLD.

Reklama
Reklama

Jednak pozytywna decyzja Sejmu nie oznacza, że były minister poniesie jakąkolwiek odpowiedzialność. Dotąd Trybunał wydał tylko jeden skazujący wyrok, w tzw. aferze alkoholowej, a sprawa byłego ministra skarbu w rządzie AWS Emila Wąsacza nie może się zacząć od ośmiu lat.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Polityka
Sondaż: Sikorski premierem zamiast Tuska? Znamy zdanie Polaków
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama