Rzeczpospolita: Prezydent Andrzej Duda z prawnego punktu widzenia ma w sprawie referendum dość jasny wybór. Może nic nie robić i zostawić sprawę własnemu biegowi. Referendum 6 września, jak wszystko wskazuje, skończy się niską frekwencją i na dłużej kompromitacją jako procedura i forma sprawowania władzy przez naród.
Prof. Jan Majchrowski, konstytucjonalista: Przede wszystkim w poczuciu odpowiedzialności za państwo warto byłoby coś z tym zrobić. Niektóre pytania, jakie narodowi postawił były prezydent Bronisław Komorowski, budzą zasadnicze wątpliwości. Na przykład odpowiedzi twierdzącej na pytanie o zmianę systemu finansowania partii nie da się jednoznacznie zinterpretować, nie wiadomo bowiem, o jaką zmianę chodzi. W świetle uchwalonej niedawno przez Sejm ustawy także pytanie w kwestii interpretacji prawa podatkowego stało się niemal bezprzedmiotowe. Pozostaje sprawa JOW, a ta zapewne upadnie wskutek niskiej frekwencji, czyniącej wynik referendum niewiążącym. Inaczej byłoby, gdyby odbyło się ono wraz z wyborami parlamentarnymi. Wówczas również koszty byłyby nieporównywalnie niższe.
Czy prezydent Duda może zablokować albo zmodyfikować pytania? W jakiej formie może to zrobić?
Bez zgody Senatu prezydent nie może zmodyfikować zadanych już pytań ani zmienić terminu referendum. To wynika jasno choćby z ustawy.
Nic nie stoi natomiast na przeszkodzie, by prezydent zwrócił się do Senatu z wnioskiem o zgodę na modyfikację pytań lub zmianę niedogodnego terminu.