Reklama

Skandale kowboja z MSZ

Witold Waszczykowski zawsze lubił uderzyć z grubej rury. Tyle że jego słowa dotąd nie były tak ważne.

Aktualizacja: 07.01.2016 10:49 Publikacja: 06.01.2016 18:44

Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

– Witek, pilnie zwołaj naradę kryzysową ambasadorów krajów NATO! – jeden z prominentnych polityków PiS wręcz krzyczał do telefonu Waszczykowskiego. Była późna jesień 2012 r., kolejny zwrot akcji w sprawie obecności materiałów wybuchowych na wraku prezydenckiego tupolewa.

Waszczykowski, sceptyczny wobec smoleńskich teorii zamachowych, mitygował swojego rozmówcę. Na niewiele się to zdało. Czy podjął wówczas próbę skrzyknięcia sojuszników, by – zgodnie z partyjną linią – przekonać ich, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu, to pozostanie jego tajemnicą. Wiadomo tylko, że ambasadorowie NATO się nie zebrali.

Dziś Witold Waszczykowski robi już wszystko po partyjnej linii – atakuje polityków UE krytykujących rządy PiS („niewykształcony lewak", „nie jest partnerem do rozmów"), broni „tradycji, świadomości historycznej, umiłowania ojczyzny i normalnego życia rodzinnego pomiędzy mężczyzną a kobietą" przed światopoglądową rewolucją uosabianą przez „rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii", stał się nawet obrońcą wartości chrześcijańskich w laicyzującej się Europie („świętujemy narodziny Jezusa, co jest szokiem dla naszych przeciwników, wierzących w postęp").

A dyplomaci całej UE zastanawiają się, czy naprawdę proponuje Londynowi układ: zgoda na ograniczenie praw polskich imigrantów w zamian za brytyjskie wsparcie dla stałych baz NATO w Polsce. Taki pomysł padł w rozmowie ministra z Reuterem, ale Waszczykowski twierdzi, że jego słowa zmanipulowano.

Do PiS Waszczykowski szedł długą drogą. Choć zawsze miał prawicowe poglądy, to charakteryzowały się one głównie antykomunizmem i proamerykańskością. Twardego konserwatyzmu ani religijnej dewocji było w nich niewiele.

Reklama
Reklama

Ukształtowały go studia w USA – w 1991 r. skończył Wydział Stosunków Międzynarodowych University of Oregon. Niemal z marszu trafił do MSZ. Urzędnicy do dziś wspominają kowbojską modłę, na jaką się nosił. Jeszcze bardziej amerykański od Amerykanów był chyba tylko Radek Sikorski, z którym szybko znaleźli wspólny język.

W MSZ szybko awansował. Gdy w 1997 r. pierwszym polskim ambasadorem przy NATO został wieloletni dyplomata Andrzej Towpik, Waszczykowski pojechał do Brukseli na jego zastępcę. Szybko doszło do konfliktu – Waszczykowski nie krył przed sojusznikami, że PRL-owska przeszłość Towpika mu się nie podoba.

Ówczesny szef MSZ Bronisław Geremek go odwołał i w 1999 r. wysłał na placówkę do Teheranu. Tej misji także nie skończył – po dwóch latach odwołał go Włodzimierz Cimoszewicz, szef MSZ w rządach SLD–PSL. Powody do dziś owiane są tajemnicą. Wiadomo, że na placówce doszło do konfliktów, a w finale rezydent polskiego wywiadu wystąpił o odebranie Waszczykowskiemu dostępu do tajemnic państwowych, co w praktyce oznaczało odwołanie.

Waszczykowski uznał tę dymisję za zemstę komunistów i agentów z MSZ.

Szerzej znany stał się za pierwszych rządów PiS. Z polecenia Sikorskiego, wówczas szefa MON, został wiceministrem spraw zagranicznych. Zadanie miał bardzo szczególne – negocjowanie z ekipą prezydenta George'a W. Busha budowy w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Krążył między Warszawą a USA przez dwa lata rządów PiS i na początku władzy Platformy. Sikorski, który w 2007 r. zmienił swe polityczne afiliacje i po wygranych przez Platformę wyborach został w rządzie Donalda Tuska szefem MSZ, pozostawił Waszczykowskiego na stanowisku. Premier długo nie chciał się na to zgodzić, bo za Waszczykowskim ciągnęły się zarzuty o konfliktowość. Sikorski Tuska udobruchał.

Bomba wybuchła latem 2008 r. Waszczykowski udzielił tygodnikowi „Newsweek" sensacyjnego wywiadu o kulisach negocjacji w sprawie tarczy, zarzucając Tuskowi i Sikorskiemu narażenie polskiego bezpieczeństwa w imię doraźnej rozgrywki politycznej. – Panowie, ja przy tych rozmowach byłem. W gronie Tusk–Sikorski padały opinie, że nie do przyjęcia jest projekt, który opinia publiczna odbierze jako sukces prezydenta – mówił dziennikarzom.

Reklama
Reklama

Ujawnił też masę poufnych szczegółów negocjacji. – Amerykanie zobowiązali się objąć Polskę całym swym systemem obrony przed atakiem rakietami balistycznymi. To nas windowało na poziom relacji z USA, które mają Wielka Brytania, Izrael czy Turcja – mówił, sfrustrowany tym, że rząd Tuska odrzucił tę ofertę, a Sikorski zapowiedział mu wysyłkę na placówkę do Egiptu.

Nad Nil nie wyjechał – po burzy, jaką wywołał tym wywiadem, Sikorski przysłał mu tylko esemesa: „Wiesz, co to oznacza". Początkowo został urlopowany, a potem Sikorski wyrzucił go z MSZ. Pretekstem było to, że po wywiadzie dla „Newsweeka" ABW znów odebrała Waszczykowskiemu certyfikat dostępu do tajemnic. To był początek jego trwającej do dziś brutalnej wojny z Sikorskim.

Szykany wobec Waszczykowskiego nie podobały się prezydentowi, który podkreślał jego zasługi w wynegocjowaniu umowy z USA. – Ujawnił bardzo ważne i bardzo obciążające fakty weryfikujące publiczne wypowiedzi przedstawicieli rządu – stwierdził Lech Kaczyński.

I przygarnął go, mianując wiceszefem prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To wówczas Waszczykowski zaczął się zbliżać do PiS. A przybliżała go każda kolejna awantura rządu z prezydentem.

Do największego skandalu doszło po wizycie prezydenta w Gruzji w listopadzie 2008 r. Zaprzyjaźniony z Kaczyńskim prezydent Micheil Saakaszwili zabrał go pod granicę z Osetią Południową, zbuntowaną gruzińską republiką kontrolowaną przez Moskwę. Konwój został ostrzelany, a Kaczyński był przekonany, że strzelali Rosjanie. Jednak „Dziennik" ujawnił tajny raport ABW – kierowanej przez ludzi Platformy – dowodzący, że mogła to być pokazówka zorganizowana przez Saakaszwilego.

Gazeta nie zdawała sobie sprawy, że raport ABW miał kilkanaście ponumerowanych kopii, a każda była opatrzona szczególnym znakiem. Stąd szef Agencji Krzysztof Bondaryk wiedział, że wyciekł egzemplarz wysłany do Kancelarii Prezydenta. I wziął pod lupę Waszczykowskiego. Ostatecznie przed sąd za ujawnienie tajemnicy trafił jednak nie on, lecz ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.

Reklama
Reklama

Jeśli kiedykolwiek służby za czasów Platformy sprawdzały Lecha Kaczyńskiego – jak twierdzi jego brat – to działo się to właśnie wtedy. Polując na Waszczykowskiego, prawdopodobnie sprawdzano numery wszystkich jego rozmówców – także prezydenta. Prokuratura zaprzecza jednak, że Lech Kaczyński był inwigilowany.

Z ekipą Bronisława Komorowskiego, która po katastrofie smoleńskiej wkroczyła do Kancelarii Prezydenta, współpracować nie mógł. Złożył dymisję 6 lipca 2010 r. – dwa dni po wygranej Komorowskiego w wyborach prezydenckich.

W tym momencie kończy się kariera Waszczykowskiego jako dyplomaty, a zaczyna rozdział czysto polityczny. Za przykładem niemal wszystkich ocalałych po Smoleńsku współpracowników Lecha Kaczyńskiego zaciągnął się do PiS.

Kierując się zobowiązaniem wobec brata, Jarosław Kaczyński przyjął te osoby z otwartymi rękami, choć do części, w tym do Waszczykowskiego, miał początkowo dystans. Mimo to wystawiał go w kolejnych wyborach na łódzkich listach PiS – to rodzinne strony Waszczykowskiego. Początkowo nic z tego nie wynikało – w 2010 r. Waszczykowski przegrał wybory na prezydenta Łodzi. To w tamtej kampanii, po zastrzeleniu pracownika łódzkiego biura PiS Marka Rosiaka, wygłosił pamiętne słowa: – Zaczyna się zabijanie opozycji. To owoc strasznej nagonki od lat, którą prowadzi się przeciwko opozycji. Musiało do tego prędzej czy później dojść. Nie zabijajcie nas! Chcemy pracować dla dobra demokratycznej Polski.

Zdobył niespełna 16 proc. poparcia, co nie starczyło nawet na drugą turę. Nie ma się co dziwić – jako jedyny z 11 kandydatów jako miejsce zamieszkania miał wpisaną nie Łódź, tylko Warszawę. Miejskie struktury PiS traktowały go jak ciało obce, „spadochroniarza", czyli kandydata narzuconego przez partyjną centralę.

Reklama
Reklama

Powiodło mu się dopiero jesienią 2011 r., gdy został posłem i zapisał się do PiS. W polskim parlamencie, w opozycji, mocno się jednak nudził. W debatach dotyczących polityki zagranicznej najczęściej PiS reprezentował Krzysztof Szczerski, jego młodszy partyjny konkurent – co go frustrowało. Zaprzyjaźnił się za to z Grzegorzem Schetyną, szefem Komisji Spraw Zagranicznych, zwalczanym przez premiera Donalda Tuska. Razem jeździli po świecie, a Schetyna pozwalał Waszczykowskiemu walczyć z Sikorskim na forum komisji.

Nie był naturalnym kandydatem na szefa MSZ po wygranej PiS. Początkowo największe szanse miał europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski, były minister kultury. Ale Kaczyński uznał, że Ujazdowski jest zbyt zachowawczy, profrancuski i w dodatku już raz odszedł z PiS – a więc nie zdał testu lojalności. Wówczas pojawiły się spekulacje, że szefem MSZ mógłby zostać Ryszard Legutko, były minister edukacji, albo jednak Szczerski.

W prywatnych rozmowach Waszczykowski to się wściekał, to był sfrustrowany. Ale to do niego los ostatecznie się uśmiechnął. Jarosław Kaczyński osobiście uznał, że to Waszczykowski będzie twarzą rządów PiS za granicą. Przesądził jego twardy charakter, proamerykański sznyt i szczera nienawiść do Platformy.

Przed Waszczykowskim stoi dziś najpoważniejsza misja dyplomatyczna od czasu przystąpienia Polski do NATO i UE – skłonienie naszych sojuszników, aby rozmieścili na terenie Polski swe wojska i ciężki sprzęt. Amerykańskiej tarczy w Polsce zamontować mu się nie udało. Teraz spróbuje sprowadzić amerykańskich żołnierzy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Kolejna przepychanka słowna Sikorski-Musk? „Leć na Marsa”
Polityka
22 mln wyświetleń. Tusk bije rekordy w serwisie X
Polityka
Karol Nawrocki w rocznicę powstania Radia Maryja: Głosiciel prawdy, jedności i wierności
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Warszawa
Dokumenty Aleksandra Kwaśniewskiego trafiły do archiwum. Gdzie będzie można je zobaczyć?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama