W swoim wystąpieniu kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera wróciła do afery z udziałem szefa NIK. - Różnica między Polską naszych marzeń, a polską obecnie rządzących, jest taka, jak między siedzibą królów polskich, a słynną już krakowską kamienicą prezesa NIK - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Pragniemy Polski, w której uczciwość i prawo są na pierwszym miejscu, a tymczasem… Mamy podejrzany hotel na godziny, oszustwa podatkowe i bezczelne okradanie państwa. Ja się na taką Polskę nie godzę! Ja chcę Polski czystej, uczciwej i dumnej! Chcę Polski takiej jak Wawel, a nie jak kamienica pana Banasia - dodała.
Kidawa-Błońska zaapelowała do wyborców. - Przyrzekam wam, że ja się nie poddam. I wzywam was, stańcie ze mną, walczmy o nasze marzenia, o marzenia naszych dzieci - mówiła.
- Czy ludzie, którzy ciężko pracują i mają zarobki powyżej czterech tysięcy, zasługują na dekret równający płace w dół? Czy naprawdę podwyżki dla jednych, muszą być kosztem drugich? - pytała.
- Czy my naprawdę chcemy pogodzić się z tym, że twórcy mają podlegać „regulacjom” i politycznej presji?Czy zgodzimy się na to, że takie totalitarne relikty jak cenzura i autocenzura staną się w Polsce codziennością? - kontynuowała.