Wzmocnienie kompetencji i zwiększenie odpowiedzialności Mateusza Morawieckiego oznacza oddanie mu większej władzy, ale także niemożność tłumaczenia się przezeń z ewentualnych niepowodzeń konfliktami z odchodzącym ministrem finansów Pawłem Szałamachą. – Prezes Kaczyński będzie miał teraz dwa fortepiany, na których będzie grał – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z posłów PiS. – To zwiększa jego kontrolę nad rządem i możliwości sterowania jego pracami.
Według naszych informacji – w sprawie dalszego funkcjonowania Ministerstwa Finansów rozważano różne warianty. W jednym z nich resort miałby nadzorować Morawiecki, dopóki zaufany Szydło minister Henryk Kowalczyk nie zakończy misji likwidowania resortu skarbu, albo – za czym opowiadała się premier – od razu przekazano by ministerstwa Kowalczykowi, co pozostawiłoby jej wpływ na finanse. Przyjęto jednak wariant najbardziej radykalny, ale także przejrzysty: połączenie tek w jednym ręku. Morawiecki pokieruje więc resortami rozwoju i finansów.
Jak szefowa rządu odbiera odwołanie Pawła Szałamachy? Nasi rozmówcy z PiS przyznają, że oboje blisko współpracowali w Sejmie, jeszcze w poprzedniej kadencji. – Pomagał jej koncepcyjnie dzięki współpracy z Instytutem Sobieskiego – mówi jeden z posłów. – Wcześniej był prezesem tego think tanku, potrafił przygotowywać diagnozy, znał ekspertów. Ale większość tych ekspertów już pracuje w instytucjach związanych z rządem, a Pawłowi krzywda się przecież nie stanie.
Nasz rozmówca wskazuje też, że Beata Szydło podchodzi do obowiązków zadaniowo, a nie ambicjonalnie i spokojnie przyjmuje zmiany w swoim rządzie, które przygotowuje prezes PiS. Mimo to politycy opozycji nie wróżą dobrej współpracy rządowemu duetowi. – Premier Szydło nie będzie mogła podjąć żadnej decyzji bez wicepremiera Morawieckiego – komentuje Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
Morawiecki nie jest zaangażowany w walki partyjne czy sejmowe i nie ciążą na nim żadne zarzuty ideologiczne ze strony opozycji: nie wypowiada się o aborcji, o katastrofie smoleńskiej, o uchodźcach czy Żołnierzach Wyklętych. Dlatego – jak wskazują politycy partii rządzącej – nieprzychylnym wobec PiS mediom czy politykom będzie go trudno atakować. Przez rok urzędowania zasłużył na zaufanie Jarosława Kaczyńskiego w większym stopniu niż pozostała dwójka wicepremierów – Piotr Gliński i Jarosław Gowin.